Autostrady dokładnie po to są robione by jeździć 200km/h. Taki kraj za granicą Polski dowodzi, że się da jeździć bez ograniczeń. Wielu tutaj ma po prostu kompleksy i jakieś brednie wymyśla by to usprawiedliwić.
Autostrady w PL nie są robione po to, żeby jeździć 200 km/h. Są projektowane na prędkość 130, Dozwolone jest 140 (właściwie 150) i poruszają się po nich inni uczestnicy ruchu, którzy mają prawo spodziewać się, że jedziesz ~zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Raczej nieznaczną. Większość wypadków powodują trzeźwi. Po prostu znaleziono sobie kozła ofiarnego w nietrzeźwych i w ogóle w kierowcach. Że też ludzie po wejściu do samochodu od razu popełniają wykroczenia a w normalnym życiu to jakoś nie. Czyżby wina przepisów?
Alkohol kilkukrotnie podnosi ryzyko wypadku. Natomiast racja, że alkohol i prędkość są w PL dobrym wyjaśnieniem na wszystko. No i łatwo to ścigać, bo przecież wystarczy trochę alkomatów i mierników prędkości i parę do roku "akcja". Nie znaczy to, że nie są to przyczyny wypadków i nie należy ich wykluczać, tylko są mocno przesadzone. Magia uproszczeń - ktoś brał udział w wypadku, nawet nie był z jego winy, wykryli 0.21 promila i już lokalne media krzyczą o nawalonym, który "zabił jakieś dziecko". To, że dziecko wyskoczyło z krzaków pod koła już jest pomijane, bo przecież klikałoby się słabiej.
Wręcz przeciwnie. Na bezpieczeństwo jazdy przede wszystkim wpływają umiejętności prowadzenia pojazdów w wyniku szkoleń. Jak człowiek od pierwszych lat życia prowadzi różne pojazdy to wie jak się to robi i nie potrzebuje tatusia na forum Elektrowozu który wie lepiej. No ale u nas szkoły czego innego uczą.
Ale te umiejętności wynikające z doświadczenia, jak już je masz podpowiedzą ci, że publiczna droga, to nie tor wyścigowy, na który nie wbiegnie ci dziecko, porusza się po nich więcej ludzi z różnymi umiejętnościami, pojazdami w bardzo różnym stanie technicznym, a część z nich kompletnie nie wie co się na tej drodze dzieje.
18 latek idzie na kurs, na którym nie nauczy się za dużo, wsiada w swój pierwszy samochód i jedzie. Niby są kursy doskonalenia techniki, kursy bezpiecznej jazdy itd. ale to u nas pomijalne. Po 100-200 tysiącach będzie wiedzieć, że trzeba sobie zostawić kilka sekund na decyzję, nie siedzieć w czyimś martwym polu, monitorować ruch przed i za pojazdem, jeździć przewidywalnie i czytelnie dla innych, a za ślepym zakrętem może być wszystko. Tylko takich umiejętności nabierze po 5-10 latach, w trakcie których weźmie udział w wielu incydentach.
O tak, jeźdźmy do Niemiec, tam wszechobecne autostrady i to z założenia bez jakiegokolwiek ograniczenia prędkości.
Przyczepiłeś się tego braku ograniczeń prędkości na autostradach. One istnieją w jednym kraju na świecie, który w dodatku bardzo serio podchodzi do egzekwowania przepisów. Jeżeli spróbujesz przekroczyć prędkość w mieście, koło szkoły, będziesz agresywny w stosunku do innych uczestników ruchu (jazda na zderzaku, puszczanie f**ów, mruganie światłami), to dość szybko cię spacyfikują. Co do samego no-limit, to sami Niemcy parę razy przymierzali się do wprowadzenia prędkości maksymalnej (bezpieczeństwo, emisja). Tylko Niemcy mają swój ADAC, który ma duże wpływy, a prawo do zapierniczania autobaną traktują jak Teksańczycy swoje prawo do posiadania broni i strzelania do czarnoskórych.
Ale, że jak Ci ktoś nie wyświadczył uprzejmości to nie umiesz wjechać bezpiecznie?
Pomijając "polaczkowatość", to my się dopiero uczymy sensownej kultury jazdy. Przykład to jazda na zygzak, w tej chwili to się już jakoś tam przyjęło, ale wcześniej normą była kilometrowa kolejka na jednym pasie, bo przecież później, to nikt mnie nie wpuści, bo ja bym nikogo nie wpuścił. Wciąż też zdarza się widzieć kilku debili siedzących sobie na zderzakach przy dużej prędkości. Dobrze, że jeszcze tak mało Tesli, bo phantom breaking powodowałby regularne karambole.