bo jak kasa zacznie wpadać
To jest mit. W zeszłym roku wpływy z mandatów wyniosły 1.3 miliarda. Budżet Polski 600. Mit bierze się głównie z naszego chłopsko pańszczyźnianego podejścia, że wszystko co państwo robi ma na celu wyciągnięcie kasy z portfeli. Trochę niestety ma oparcie w faktach, bo w czasach gdy fotoradary były zarządzane przez gminy trafiały się w niektórych miejscowościach
na końcu ograniczenie do 50 w środku lasu, gdzie logika podpowiada 90
To dla odmiany jest prawdziwy problem. O ile na autostradach i S'kach ograniczenia są ustawiane z grubsza rzecz biorąc poprawnie, to na drogach zarządzanych przez gminy/powiaty jest już masakra. W szczególności zastępuje się ograniczeniami prędkości inne znaki. Jeżeli jest jakiś trudniejszy zakręt, to z automatu ustawia się na nim 70/50, chociaż wystarczyłoby tam mieć jedynie ostrzeżenie o zakręcie. Oczywiście czym innym jest ślepy zakręt za którym jest skrzyżowanie, czy przejście, ale ograniczanie prędkości wyłącznie dlatego, że droga nie jest prosta to głupota.
Sensowność ograniczeń i ich egzekwowanie, to 2 różne sprawy. Powinniśmy tych ograniczeń mieć mniej, ale z drugiej strony powinny one być przestrzegane.
Co do nieoznakowanych fotoradarów - osobiście wolałbym np. w okolicach szkoły zwykłe 30 + wpadający raz na jakiś czas z wizytą mobilny, nieoznakowany fotoradar, zamiast wykonanych bez żadnej specyfikacji progów zwalniających oznakowanych przypadkowymi oznaczeniami.