Być może mam po prostu ogromnego pecha, ale sam proces kupna a później użytkowania to jeden wielki żart.
Kupno:
Salon Germaz Wrocław. Samochód zamówiony w sierpniu 2024 do odbioru we wrześniu 2024. Po wielkich trudnościach w końcu go odebrałem ... 10 stycznia 2025 (sic !) Utrudniony kontakt z handlowcem, który jak już udało mi się dodzwonić (sam nie dzwonił nigdy) prezentował co rusz nową historię. W międzyczasie była też próba podniesienia ceny o 20 tys zł, chociaż zamówienie podpisane, cena ustalona wraz z wpłatą zaliczki - dosyć niepoważne kombinacje. Od listopada co tydzień inna historia: a to samochód już czeka na papiery zamówienia i będzie do odbioru za 2 dni, a to już jest w rejestracji. Tydzień później jednak nie w rejestracji, a w transporcie z placu centralnego. A po tygodniu znów samochód czeka na papiery zamówienia i będzie niebawem transportowany. To znowu firma transportująca opóźnia. I tak w kółko.
Odbiór:
Tu już poszło gładko. W ramach rekompensaty za całą historię z oczekiwaniem dostałem w prezencie szybką ładowarkę trójfazową 22kw. Miałem też otrzymać opony całoroczne, ale pomylili się i założyli zimowe. Obiecali mi 2 wymiany opon za darmo w ramach kolejnej rekompensaty za tę pomyłkę.
Użytkowanie i szybka awaria:
Nie pojeździłem samochodem zbyt długo. Samo autko ok i byłem bardzo zadowolony chociaż dosyć krótko. Zrobiłem około 300 km i dokładnie po tygodniu od wyjechania z salonu w samochodzie padła elektronika. Główny ekran wskaźników za kierownicą po prostu nagle przestał działać i zgasł. Nie powiodła się próba restartu. Padło radio, wszelkie wskaźniki i dźwięki. Nie widać ani stanu baterii, ani aktualnej prędkości jazdy ani informacji z czujników parkowania. Nie świecą też przyciski na konsoli środkowej (np do podgrzewania kierownicy i foteli). Samochód trafił do serwisu, w Długołęce pod Wrocławiem, bo w Germazie klasyka - nikt nie odbiera telefonów. Serwis w Długołęce na szczęście potraktował mnie priorytetowo i mechanicy ruszyli ro pracy. Po kilku dniach diagnoza: wada fabryczna modułu radia, przez które idą wiązki elektryczne do ekranów i całego kokpitu. Trzeba wymienić cały moduł radia, którego Hyundai nie ma na magazynach i jest zamawiane w... fabryce w Korei. Czas oczekiwania: 6 miesięcy. Dostałem auto zastępcze, ale benzynowe - nie ma szans na elektryczne. I na tym zakończyła się moja elektromobilność na najbliższe pół roku.
Tak to moi drodzy w praktyce wygląda, jakby ktoś się zastanawiał
Edit 1.
Widzę że komentarz wzbudził spore zainteresowanie więc będę tu dodawał poniżej ewentualne postępy w sprawie.
Dodaję tutaj jeszcze mój komentarz w wątku dla pełnego obrazu:
Najbardziej niesłychane jest to że obecnie jestem niejako więźniem całej tej sytuacji. Samochód jest w formule 2-letniego najmu (leasing). Już dzwoniłem do mleasing - nie ma podstaw do anulowania umowy bo oni dostarczają tylko finansowanie a z tego się przecież wywiązali. Równocześnie Hyundai także wypełnił warunki gwarancji dostarczając mi samochód zastępczy spalinowy. W efekcie mój 2 letni najem elektryka przerodził się w nie wiadomo jak długie (teoretycznie nawet 2-letnie, bo nie ma tu żadnych ograniczeń czasowych) użytkowanie samochodu spalinowego. Niby ok bo przecież mam czym jeździć ale przecież nie o to chodzi w przesiadce na elektryka. Dosyć kuriozalna sytuacja. Warto wiedzieć, że tak właśnie może się skończyć zakup samochodu elektrycznego. Ja nie przewidziałem takiego scenariusza - myślałem, że w razie awarii dostaje się ten sam model bądź elektryczny odpowiednik .
Edit 2. (23 stycznia 2025)
Sprzedawca Salon Hyundai Germaz totalnie olał sprawę. "Mamy związane ręce i nic nie możemy zrobić" - usłyszałem dziś od nich. Czyli sprzedają auto z wadą fabryczną (serwis Hyundai potwierdził, że to wada fabryczna) i zostawiają klienta z problemem.
Reklamacja do mLeasing złożona. Moje roszczenie to wymiana samochodu, bądź samochód zastępczy, ale dokładnie taki sam model. Zobaczymy jaki będzie efekt.
Odpowiedz