Nawet on ...

pmlody

Pionier e-mobilności
Ale części ludzi nie przekonasz ani rozsądną argumentacją, ani twardymi danymi.
Ostatni, co sie palil, po kilku dniach znowu zaczal. I patrzac po dymie, dalej nie umie w piecu palic.
 

Froggy

Posiadacz elektryka
Ostatni, co sie palil, po kilku dniach znowu zaczal. I patrzac po dymie, dalej nie umie w piecu palic.
Ten, który się spalił doszczętnie u mnie po sąsiedzku to była willa legionisty, z lat 30-tych.
Po przewrocie majowym na mojej byłej dzielnicy rozparcelowano majątek, który trafił do skarbu państwa, wyznaczając "willową" dzielnicę. Część przydzielono pracownikom poczty, część pracownikom PKO, część legionistom.
Syn pierwszego właściciela trafił do DPS, a dom trafił pod "opiekę" rodziny jego żony, z prowincji (byli bezdzietnym małżeństwem, a ona zmarła jako pierwsza).
Rodzina ta inwestowała przelewy socjalne w "przelewy akcyzowe" i skutecznie nauczyła mnie czekania z "gabarytami" na śmieciarkę (co nie jechały gabaryty to zgarniali wszystkie meble z okolicy, żeby "zaoszczędzić na węglu" - pod siekierę szło wszystko - sklejka, płyty wiórowe, drewno impregnowane i lakierowane). Jak przyjeżdżała straż miejska, to udawali, że ich w domu nie ma.

To więc często nie tyle nieumiejętność palenia, co palenie nie tym co trzeba.
Poza truciem sąsiadów palenie odpadami ma bowiem taką wadę, że generuje dużo więcej sadzy.

Domu mi było żal.
Pogorzelców mniej (nikt fizycznie nie ucierpiał w pożarze, co biorąc pod uwagę typowy stan "rozszerzonej świadomości" mieszkańców zakrawa na cud).
 

pmlody

Pionier e-mobilności
To więc często nie tyle nieumiejętność palenia, co palenie nie tym co trzeba.
Ci akurat, nie palą syfem, tylko mocno nieumiejętnie. Na chłopski rozum, przecież, jak się dłużej pali, to więcej ciepła będzie.
 

Froggy

Posiadacz elektryka
Ciekawe story o lekkim zabarwieniu patriotycznym 😆
Pionierzy niezależności energetycznej "Uber alles".
I gospodarki obiegu zamkniętego 😛
Oni byli niezależni od nikogo.
Umowy śmieciowej też rzecz jasna nie mieli, bo oficjalnie tam nikt nie był zameldowany - więc albo podrzucali śmieci sąsiadom, albo korzystali z publicznych koszy na małe odpadki.
Podjazdu też nie mieli, więc zwykli swojego 25-letniego Passata B4 trzymać na środku skrzyżowania równorzędnego (w kształcie litery "T" - stawali na środku "daszka" - jak jechała osobówka, to się mieściła, jak jechał kurier, pług albo śmieciarka, to się zaczynały schody).
Może to zabrzmi wrednie, ale sporej ilości osób ulżyło, gdy zmuszeni byli wrócić do siebie.
 

Froggy

Posiadacz elektryka
Ci akurat, nie palą syfem, tylko mocno nieumiejętnie. Na chłopski rozum, przecież, jak się dłużej pali, to więcej ciepła będzie.
U mnie na ulicy chyba tylko jedna osoba ma kocioł na paliwo stałe (sąsiad z początku ulicy, na pellet - który mi śmierdzi bardziej niż węgiel).
W poprzednim miejscu zamieszkania to ci z gazowym stanowili mniejszość i jak mi syn zaczął pierwsze objawy astmy przejawiać, to postanowiliśmy się stamtąd zwijać.
Miałem tam dobrego kolegę, aktywistę Razem - zainstalował u siebie czujnik Luftdaten - w pierwszym sezonie miał tak niewiarygodnie wysokie odczyty, że postanowił go, eksperymentalnie, przenieść do rodziców do bloku na tydzień. Wyszło, że tam odczyty były spójne z tym, co podawała nieodległa stacja pomiarowa GIOŚ - po prostu u nas był tak potworny syf, że dane na poziomie 2000% wydawały się niewiarygodne.
 
S

Skasowane_na_zyczenie_2025-03-25

Gość
Ja mam od 17 lat kocioł na groszek (podajnik) i uważam to za ekologiczną i mało uciążliwa formę ogrzewania. Fakt, że żyję w tak zasmrodzonym otoczeniu (sąsiad imbecyl, kopalnia, koksownia) że nie znam zapachu czystego powietrza :LOL:
Kiedyś kolega dał mi kilka worków pelletu "ze słomy" do spróbowania i powiem Wam, ze to był jedyny raz w historii kiedy mi się pobudziła czujka czadu w kotłowni. Co w tym pellecie było wytwórca jeden wie.
 

Froggy

Posiadacz elektryka
Ja mam od 17 lat kocioł na groszek (podajnik) i uważam to za ekologiczną i mało uciążliwa formę ogrzewania. Fakt, że żyję w tak zasmrodzonym otoczeniu (sąsiad imbecyl, kopalnia, koksownia) że nie znam zapachu czystego powietrza :LOL:
Kiedyś kolega dał mi kilka worków pelletu "ze słomy" do spróbowania i powiem Wam, ze to był jedyny raz w historii kiedy mi się pobudziła czujka czadu w kotłowni. Co w tym pellecie było wytwórca jeden wie.
No ja zupełnie eko też nie jestem, bo mam kocioł gazowy.
W poprzednim domu miałem starego Viessmana z otwartą komorą spalania i serwisowanie tego kotła ograniczało się do przeczyszczenia wymiennika, jak już się zasyfił (raz na 3-4 lata).
Teraz mam Boscha (co z Boscha to do kosza) i zaraz po gwarancji walnęła mi pompa obiegowa. Zatarło się łożysko, a przecież nie po to się robi łożyska w pompach, żeby je mógł jakiś "złota rączka" wymienić, robi się nierozbieralne. Na naście lat eksploatacji Viessmana koszty napraw wyniosły mnie kilkaset złotych (jakiś zaworek, jakaś uszczelka, raz wirnik pompy obiegowej - za szybko się kręcił i go kawitacja uszkodziła - ale dostępny był jako część zamienna). Bosch po trochę ponad 3 latach kosztował mnie już 1800 (plus przeglądy, bo choć za mocno nie grzejemy to wymienniki w tych kondensacyjnych i tak zapychają się w tempie iście olimpijskim i trzeba toto czyścić regularnie).
 
S

Skasowane_na_zyczenie_2025-03-25

Gość
Na zapychanie wymienników są filtry, moje pompki (Grundfos, Wilo) chodzą od 17 lat, niektóre non stop.
Palenie gazem jest jak najbardziej eko. CO2 to przecież "gaz życia" jak mawiał minister szyszkodnik.
 

ELuk

Pionier e-mobilności
U mnie od czasu przejścia z atmosferycznego na kondensacyjny (pracował 15 lat), spadło zużycie gazu, ale notorycznie jest problem z zalewaniem komory kondensatem, mimo rzekomo prawidłowego odpływu.
Zaraz będzie konieczny remont generalny, a to dopiero 4 lata. To mniejsze zużycie gazu tego nigdy nie zamortyzuje… 🤨
 
Top