Opony całoroczne vs zimowe w zimowych warunkach

S

Skasowane_na_zyczenie_2025-03-25

Gość
cały rok latam na letnich ale łańcuchy
No to ja cały rok na całorocznych i łańcuchy w bagażniku. Kiedyś zdarzyło mi się w spalinie na letnich pojeździć zimą i nigdy więcej. W elektryku może być tylko gorzej bo są większw momenty a z dwójki nie ruszysz.
 

inter

Pionier e-mobilności
No to ja cały rok na całorocznych i łańcuchy w bagażniku. Kiedyś zdarzyło mi się w spalinie na letnich pojeździć zimą i nigdy więcej. W elektryku może być tylko gorzej bo są większw momenty a z dwójki nie ruszysz.
Właśnie w elektryku łatwiej.
 
S

Skasowane_na_zyczenie_2025-03-25

Gość
Pierwsza zima w elektryku właśnie przede mną. Dziś było pierwszy raz -1. Chyba że szybciej sprzedam ;). Ale i tak potem kupie jakiś inny BEV
 

zlp

Pionier e-mobilności
Nawet zimówki bywają różne, a co dopiero porównywać do tego wielosezonowe.
Jeśli ktoś smiga po Warszawie i regularnie odśnieżanych drogach, to nie musi się zbytnio przejmować. Pojedzie na wszystkich oponach.
Jeśli mieszka na uboczu i często jeździ po zaśnieżonych drogach, górkach, błocie pośniegowym itp, to najlepszym wyborem będzie typowa zimówka i to agresywniejsza, jak na Skandynawię. Takiej w trudnych warunkach żadna wielosezonowa, jak i wiele "autostradowych zimówek" nie dorówna. I nie ma się co napinać, to czysta fizyka. Więcej lamelek, miększa guma, coś musi dawać przyczepność.
 

JM&JM

Posiadacz elektryka
Właśnie w elektryku łatwiej.
No to ja cały rok na całorocznych i łańcuchy w bagażniku. Kiedyś zdarzyło mi się w spalinie na letnich pojeździć zimą i nigdy więcej. W elektryku może być tylko gorzej bo są większw momenty a z dwójki nie ruszysz.
W zeszłym roku na letnich zaliczyłem pierwszy śnieg gdy czekałem na zamówione zimówki. Owszem ruszyć się da i hamować rekuperacją również tyle tylko że systemy momentalnie odcinają moment obrotowy przy ruszaniu. Chyba że ktoś lubi jechać 10-20 km/h i zastanawiać się czy zmieści się w zakręcie i zdąży zahamować? Dać się da tylko to żadna przyjemność :)
 

radioaktywny

Pionier e-mobilności
Przeczytałem cały wątek śmiejąc się pod nosem. Jestem kierowcą od czasów, gdy nikt nie myślał o zimówkach, a powodem do zadowolenia były zdobyte, nowe opony stomil. Acha, zimy były inne. Naprawdę śnieżne. Jak się wówczas jeździło? Bardzo łatwo; szpadel w bagażniku, wycieraczka służyła do wyjechania z zaspy, no i niższe ciśnienie na śniegu. Do tego myślenie jak się ustawić, aby się nie zakopać, lub nie wylecieć z zakrętu i trochę treningu dla przypomnienia na śliskim wczesną zimą. Później raz miałem zimowe na zmianę, bo przy zakupie auta była jakaś promka. Bez sensu, sprzedałem je wraz z samochodem. Jeżdżę na całorocznych, a w trudnych sytuacjach włączam tryb "śniegowy". Ma go też Tesla i starczy :)
 

zlp

Pionier e-mobilności
Też jeździłem na bieżniku D124. Ale w tamtych czasach jeździło 3 samochody na krzyż.
Dzisiaj wyskoczy ktoś nie wiadomo skąd i nieszczęście gotowe. Zdecydowanie wolę solidne zimówki, nie na asfalt, a na śnieg.
Faktem jest, że im czujesz się pewniej, tym jedziesz szybciej, więc ewentualny dzwon może mieć większe konsekwencje.
 

piotrpo

Pionier e-mobilności
Jakaś absurdalna się ta dyskusja zrobiła. Sami producenci jasno mówią, że wielosezonowe są gorsze niż letnie latem i gorsze niż zimowe zimą.
Jestem kierowcą od czasów, gdy nikt nie myślał o zimówkach, a powodem do zadowolenia były zdobyte, nowe opony stomil.
Ja również, tylko 125p miał 75KM, a dzisiaj 150 znajdziesz w każdym pierdzikółku. Pisanie, że wystarczy jeździć spokojnie też jest bez sensu, bo o tym, że opony nie wystarczają dowiadujesz się w momencie kiedy akurat fajnie by było, gdyby wystarczyły.

Nie jestem wrogiem wielosezonowych opon, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że to kompromis. Letnie opony na błocie są do bani. Zimowe opony latem też są kiepskie (zużycie opon, odporność na aquaplaning).
Plus, że nie zaskoczy nas na letnich np. śnieg w kwietniu i nie trzeba się umawiać do wulkanizatora w tym czasie co wszyscy, ale pojechać i sprawdzić wyważenie raz w roku jednak warto. Kosztowo - jeżeli tylko ktoś używa samochodu wychodzi podobnie.

Jeździłem na oponach kupionych po taniości, jeździłem na premium i ja różnicę czuję. Pewnie można kupić dobrego chińczyka, albo bardzo dobre opony ze średniej półki, ale nie ma co opowiadać, że nie ma różnicy pomiędzy oponą premium, a chińczykiem. Czy jest to różnica odpowiadająca różnicy w cenie to inna sprawa.
 

piotrpo

Pionier e-mobilności
elektryku może być tylko gorzej bo są większw momenty a z dwójki nie ruszysz.
Akurat EV jest pod tym względem dużo fajniejsze niż ICE - moment dozuje od 0, nie ma strzałów ze sprzęgła, elektronika działa parę razy szybciej i dużo łagodniej niż chamskie odcięcie zapłonu/zaciśnięcie hamulców.
 

eimi

Pionier e-mobilności
Nie jestem wrogiem wielosezonowych opon, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że to kompromis.
Nie zawsze. Zależy od warunków pogodowych. Akurat całoroczne są lepsze od letnich i zimowych w okolicy zera, pewnie po 10% gorsze w skrajnych zimowych/letnich warunkach.

Niedawno miałem kolejne szkolenie z bezpiecznej jazdy na płycie poślizgowej. Był koleś swoim autem na całorocznych michelinach crossclimate I na mokrej śliskiej płycie w lekko dodatniej temperaturze kleiły najlepiej.
 

Najnowsze dyskusje

Top