Spadek sprzedaży to wina braku dotacji. Sam "kupuję" model 3 od mojej jazdy testowej na przełomie lipca i sierpnia. Pokonuję jedne "bariery" by znajdywać kolejne:
1. opór żony przed tak wielkim samochodem (ułagodzony, zamiast składać się po połowie, przyznałem, że to samochód w sumie spełniający moje marzenie, więc ja za niego zapłacę)
2. dotacje na firmę wymagające dokumentowania przebiegu (pracujemy sporo zdalnie, mieszkamy w mieście, latamy samolotami/używamy pociągów, to bardzo nieżyciowy był wymóg)
3. czekanie na jakikolwiek bonus w grudniu na model 3 (nic się nie pojawiło, a żonie zależy na EAP, więc choćby miesiąc za darmo, by przkonała się, jakie to g... by mi dał 19500 zł, boe nie musiałbym kupować, na jeździe testowej akurat jej zadziałał i myśli, że to jest warte dopłaty)
4. globalna awaria kamer (już pisałem powyżej, to ogromny samochód dla nas obojga, bez kamer i czujników byłby nie do używania w mieście, a bez tempomatu - na trasie)
5. teraz mam opór by płacić tyle samo za rocznik 2024 (owiany złą sławą przez punkt 4), co za produkcję 2025 (spradzam inventory codzinnie, widzę ciągle 32 sztuki identyczne, jakie chcemy zamówić, LR RWD Deep Blue bez haka)
6. dotacje są wciąż nieoficjalne, 1 lutego zobaczymy czy warto.
7. pewnie 1 lutego ceny tesli pójdą w górę i w sumie będzie czekanie na korektę
8. pojawił się Juniper, który ma kierunkowskazy, tu pytanie czy model 3 też ich nie dostanie - kiedy?
Wiem, że są ludzie, którzy zatrzymali się na punkcie 1. Piszę z punktu widzenia osoby, która mało jeździ i samochód to głównie hobby, niemniej prąd w biurze mam za darmo, a żona płaci za parkowanie w centrum Warszawy, więc w sumie z 1000 zł miesięcznie tracę na tym czekaniu. Tylko to takie tracenie, że nie wydaję 220-240 k zł (doliczając ubezpieczenie, opony, ewentualny EAP), i te pieniądze zarabiają podobne pieniądze, więc luz.