Weekend w Zakopanem? Jedź dizelkiem. Szybciej i taniej!

lookash_c

Pionier e-mobilności
Jednym słowem, jak już napisałem gdzieś na forum szkalującym EV: Kto kiedykolwiek jeździł na gazie, ten się z EV nie śmieje.
Miałem dość dawno i auto z gazem miało wszystkie możliwe wady: powolne tankowanie, konieczność zjechania z trasy aby znaleźć stację z LPG, większe spalanie, mniejsza dynamika, więcej problemów ze zużyciem silnika, potrzeba częstszej zmiany oleju i regulacji zaworów, okresowej wymiany zbiornika i droższe przeglądy oraz częste regulacje instalacji oraz wiele innych.
Skończyłem z LPG gdy 2 razy wymieniłem uszczelkę pod głowicą i w końcu pękł blok w miejscu trzymania szpilki.
Haaalo, zatrzymajmy ten potok bzdur! To, że jakiś partacz Ci źle zamontował czy wystroił instalację nie oznacza, że LPG jest złe/szkodliwe/psuje silniki. To takie same powielanie stereotypów jak przypadku BEV.
Przejeździliśmy na LPG grubo ponad 100 kkm kilkoma autami, żadnych problemów z silnikami, mocą, dynamiką, częstszą zmianą oleju. Owszem, badania techniczne kosztowały 60 zł więcej, a zasięg na zbiorniku to zwykle ok. 350 km, a homologacja zbiornika była ważna 10 lat. Wizyta u gazownika co 15 kkm załatwiała temat.
 

Michal

Moderator
U mnie na LPG też 2x wymieniana uszczelka, a później i tak pęknięta głowica i auto poszło na złom, bo nie miałem siły.
 

cooler

Pionier e-mobilności
Haaalo, zatrzymajmy ten potok bzdur! To, że jakiś partacz Ci źle zamontował czy wystroił instalację nie oznacza, że LPG jest złe/szkodliwe/psuje silniki. To takie same powielanie stereotypów jak przypadku BEV.
Przejeździliśmy na LPG grubo ponad 100 kkm kilkoma autami, żadnych problemów z silnikami, mocą, dynamiką, częstszą zmianą oleju. Owszem, badania techniczne kosztowały 60 zł więcej, a zasięg na zbiorniku to zwykle ok. 350 km, a homologacja zbiornika była ważna 10 lat. Wizyta u gazownika co 15 kkm załatwiała temat.
Ja zrobiłem na LPG ok 450tys, i już mi starczy. Nigdy więcej. 15kkm to ja robiłem wtedy w jakieś 2-3 miesiące i zawsze coś się z gazem działo, jak nie membrany, to filtry, wielozawory lub wycieki płynu chłodniczego.
Potem wołem roboczym został na 11 lat benzynowy 1.8T AWT i z silnikiem nie miałem praktycznie nic do czynienia, przy przebiegu 420tys wymiana uszczelki i głowicy i jeździ w rodzinie dalej. A ten silnik dostawał w dupę najbardziej, był niesamowicie prowokujący do dynamicznej jazdy, wielokrotnie przelatywalem pół kraju cisnąć go ponad 200 cały czas. Żadne auto z gazem by tego nie przeżyło.
Dzięki temu że nie zrobiłem go na gaz oszczędziłem mnóstwo czasu, frustracji i kontaktu z partaczami od instalacji gazowych, a być może też wielu napraw głównych. Turbo jest ciągle oryginalne:)
Więc z mego doświadczenia gaz się nie opłaca, gdy cenisz swój czas i nerwy.
Chcesz jeździć taniej, kup EV lub mniejsze auto z mniejszym, nowocześniejszym silnikiem, a nie gaz.
Ludzie kupują stare złomy z wielkimi silnikami na których eksploatację ich nie stać i wstawiają gaz... I dlatego dalej ich nie stać na nowe auta bo ładują kasę w trupa.
Kupując auto dla żony wzielem nowe polo z 1.0 i robiąc research przed zakupem okazało się że te tak wyszydzane kartony mleka robią bez problemu 300tys przy spalaniu z miasta rzędu 5.5l/100. Auto zadziwiająco przestronne i dające mnóstwo frajdy z jazdy. Ale Janusz musi mieć X5 więc LPG....
 

lookash_c

Pionier e-mobilności
Robisz kalkę z narracji o BEV, przekładając swoje kiepskie doświadczenia, acz i z Teslą trochę jakby nie pykło - chyba pechowy jesteś ;-)
Poza "chcieć" jest jeszcze "móc" - jak masz na auto kilkanaście/dziesiąt k pln to nie kupisz elektryka. Więc tak, może i wielu osób nie stać w ogóle na auto, ale go potrzebują - choćby z uwagi na wykluczenie komunikacyjne.
I ocenianie tego z perspektywy innego poziomu finansowego nie ma sensu, bo "syty głodnego nie zrozumie".
 

cooler

Pionier e-mobilności
przekładając swoje kiepskie doświadczenia, acz i z Teslą trochę jakby nie pykło - chyba pechowy jesteś ;-)
Kiedy ja z tego jak moja Tesla jeździ jestem zadowolony, z kosztów jazdy też i zawsze to podkreślam. Nie podoba mi się jakość wykonania i awaryjności, dostępność serwisu, części i brak kontroli jakości nawet przy wydawaniu auta. Następne auto na pewno BEV, ale lepiej wykonane niż obecne Tesle i z większym rzeczywistym zasięgiem a nie tylko naciągane wltp, z którego potem masz połowę jak dobrze pójdzie i jest ciepło.
Marzyło mi się że Toyota się ogarnie z elektrykami, ale nie wygląda na to (na razie).
Ale tak, zbyt wiele przejechałem na LPG i zbyt wiele mnie to kosztowało aby doradzać to komu innemu niż wrogowi. Podałem też pozytywny przykład 11 lat bezproblemowej jazdy na benzynie, to chyba wystarczy co do pecha, z 5 samochodów obecnie posiadanych tylko Tesla sprawia kłopoty i tylko Tesla powoduje u mnie emocje: wkurwienie że można skopać tak fajnie jeżdżący samochód olewaniem montażu i wkładaniem badziewnych i awaryjnych części.
 

Kuba K.

Posiadacz elektryka
Podałem też pozytywny przykład 11 lat bezproblemowej jazdy na benzynie, to chyba wystarczy co do pecha, z 5 samochodów obecnie posiadanych tylko Tesla sprawia kłopoty i tylko Tesla powoduje u mnie emocje: wkurwienie że można skopać tak fajnie jeżdżący samochód olewaniem montażu i wkładaniem badziewnych i awaryjnych części.
Masz ewidentny niefart, że Twoje auto przyjechało zza oceanu i został złożony deliktanie mówiąc nie na najlepszej zmianie, niczym ze skądinąd niezłej powieści "Auto gang". Ja do swojej chińszczyzny nie mam się za bardzo do czego przyczepić.
 

Doktor

Posiadacz elektryka
To samo uzyskasz jak włączysz obieg zamknięty, ale jestem ciekaw czy szyby też tak szyby parują jak jest mróz lub okolice 0?
Z tego co rozumiem ten filtr wnosi bardzo duże opory więc przepływ jest utrudniony, w dodatku nie wiem czy właśnie nie jest dodatkowo włączony obieg zamknięty, a powietrze wielokrotnie cyrkuluje przez filtr, aby wyłapać pozostałości tego, czym nas radośnie truje @Robur82
Być może jakiś efekt wtedy jest, ale po włączeniu Bioweapon defence mode smród jak z zapchanego kibla zniknął dosłownie w sekundę. Niesamowite wrażenie. Jakbym nagle covid dostał i węch stracił :)
 
Wracając trochę do tematu. Rozumiem rekomendację autora, że na taką trasę on by pojechał spalinowym autem ale w moim przypadku dla mnie to zupełnie nielogiczne/nieopłacalne.

Staram się zrozumieć gdzie mam błąd myślowy bo mam w garażu jedno auto: Model Y. Pomijając fakt, że jest to jedno z niewielu aut, w którym mi się dobrze i wygodnie siedzi i jeździ, pomijając fakt że Model Y jest jednym z najbezpieczniejszych aut. To skąd mam wziąć ten mityczny spalinowy samochód?

Opcja nr 1. Mam go wynająć to zapłacę dodatkowo za samochód i za paliwo. Dodatkowo albo muszę go odebrać z wypożyczalni, albo dopłacić za dostarczenie pod dom i odbiór spod domu. Mieszkam w bloku gdzie nawet zaparkować nie ma gdzie więc kolejny problem. Dodatkowo muszę zapewne wziąć coś z segmentu premium bo jak mam robić kilkaset kilometrów to chcę aktywny tempomat i asystenta pasa ruchu. Czyli płacę grubą ratę leasingową za Model Y, płacę grube ubezpieczenie OC/AC/NNW itp itd żeby na wakacje dodatkowo jeszcze sobie zapłacić za nieprzyjemność pojechania zajechanym, śmierdzącym fajkami w środku klekotem?

Mój mózg już zupełnie nie ogarnia tej alternatywnej opcji jak w zeszłym roku pojechałem z Warszawy do Krynicy, w 4 osoby, z 4 snowboardami i ubraniami dla 4 osób na 10 dni i bez boksu dachowego. Do którego auta by się to zmieściło z oferty wypożyczalni? Wypożyczalnia zapewni mi też boks dachowy jeżeli auto będzie za małe? No ale z boksem to nie powinienem przekraczać 120 km/h bo zazwyczaj takie rzeczy nie są homologowane powyżej 120km/h. Często są tylko do 100km/h. Na wyjeździe w Krynicy nie odśnieżałem samochodu bo używałem ogrzewania postojowego, to w aucie z wypożyczalni bym co drugi dzień musiał auto odśnieżać i skrobać? To jest ta oszczędność czasu i pieniędzy którą miałby mi dać spalinowy samochód? No i jak w góry to tylko 4x4 więc auto z wypożyczalni też musi mieć 4x4.

Opcja nr 2. Kupić jakiś na własność, wynająć miejsce w garażu na drugie auto, opłacić ubezpieczenie, dwa komplety opon, serwisowanie i nie wiadomo co jeszcze tylko dlatego, żeby raz lub dwa razy w roku zaoszczędzić godzinę na ładowarce i 100zł? Pomysł jeszcze głupszy niż opcja nr 1.
Jakaś opcja nr 3? Sprzedać elektryka przed wyjazdem, kupić spalinowy pojechać, wrócić, sprzedać spalinowy i kupić elektryczny?

Niewiem, może jestem zbyt biedny żeby to do mnie dotarło i tylko przypadkowo było mnie stać na Model Y.
 

zibizz1

Pionier e-mobilności
Jak masz 2 auta (niektórzy mają bo potrzebują) to innym autem jest lepiej, zanim nie wymienię Y na większego elektryka to wszędzie w dłuższą trasę w które będzie jechało 5 osób biorę stare auto. Z zewnątrz mniejsze ale w środku więcej miejsca i lepszy komfort jeśli chodzi o samą jazdę jak i planowanie trasy.
Gdybym miał Xa to bym inaczej uważał i pewnie planowanie trasy nie byłoby dla mnie przeszkodą bo elektryk jest super, ale za duży komfortowy trzeba dać obecnie 2x tyle co za spaliniaka.
 

Najnowsze dyskusje

Top