Weekend w Zakopanem? Jedź dizelkiem. Szybciej i taniej!

Cav

Pionier e-mobilności
Porównajmy auta klasy tesli w spalinówkach, przy prędkości z jaką jeździ się teslą to diesel klasy TM3 5l/100 nie przekroczy
Nie wiem ile planujesz jeździć Teslą, ale mój kompaktowy diesel tyle palił, gdy nie przekraczałeś 70.....

Co z tego, że tesla ma 300km, jak jedziesz nią 110/120 i nie masz kogo wyprzedzić żeby te 300km wykorzystać
A co to ma za znaczenie?
Porównaj porównywalne auta i po temacie.
Przykład jakie, podałem.
Można powiedzieć, że autostrady wybudowano dla leni, przykładowo jadąc kulczykiem z Konina do Poznania zjeżdżam na starą 92
Dokładnie tak samo robię i też uważam to za optymalizację kosztów.
dokładam nie wiem ile podejrzewam, że godzinę i oszczędzam 100zł(strzelam bo nie znam aktualnych cen na bramkach)
78 zł bodajże.
Tyle że czasowo dokładasz również dużo mniej niż godzinę.
Głównie dlatego ze alternatywną trasą jedzie się w większości drogami dwupasmowymi, częściowo nawet tą samą autostradą, a tylko odcinek 50 km z Wrześni do Sługocina trzeba objechać jednopasmową krajówką.

I tak - to jest ten sam przypadek - dwa razy drożej dla spieszących się leni, a taniej dla tych, którym się chce zaplanować, pokręcić kierownicą i pojechać wolniej, ale dużo taniej.
 

Cav

Pionier e-mobilności
Serio? Jedna na 20 tras kosztuje mnie tyle samo albo drożej niż ice? I już się elektryk nie nadaje na dłuższe wypady? 45 minut lądowania na trasie 600 km? Matko bosko nieustajacej elektryfikacji. Myślałem, że chociaż na tym forum mnie to ominie.
No ja też.
Ale ostatnio tu jakiś wysyp ev-hejterów, którzy za dodatkowe pół godziny daliby się pokroić.
I nie piszę o autorze wątku, tylko o reszcie, która na siłę wyolbrzymia wady ev i pomija zalety.

I oczywiście czas ładowania to jedyny parametr, reszta się nie liczy, choćby była de facto milion razy ważniejsza.
 

Jac3k

Posiadacz elektryka
Trzeba widzieć realna sytuacje. Ja bym nie oddał Tesli i cały czas podkreślam ze to świetny samochód lecz w niektóre trasy lepiej pojechać samochodem spalinowym. Rozglądam się za czymś większym i niestety zamiast full elektryka dokupie do Tesli hybrydę pług-in która jeździ conajmniej koło 100km na prądzie. Wybieram w tym przypadku wolność i nie chcę być niewolnikiem samochodu.
 

Pabloss

Posiadacz elektryka
Ja jak wiecie (niektórzy) dopiero dołączę fizycznie do grona EV, ale mentalnie jestem już od przynajmniej 2-3 lat. Pozwolę więc sobie zabrać głos. Każdy jeździ jak chce i czym chce. Jazda elektrykiem, która (wiecie lepiej ode mnie) nie jest pozbawiona wad jest czystą przyjemnością. W ciszy i spokoju, a w przypadku Tesli (nie tylko) z odczuciami auta sportowego. Tak więc po co te kłótnie. Jak kolega uważa, że wyprawa do Zakopanego jest dla niego bardzie komfortowa i tańsza dieslem to OK niech jedzie dieslem. Po co przekonywać na siłę kogoś do czegoś.
 

Cav

Pionier e-mobilności
Może dzięki temu niektórzy dowiedzieli się, dlaczego im się NIESŁUSZNIE wydaje iż jazda elektrykiem MUSI być droższa......
 

daniel

Señor Meme Officer
W samym tytule zawarłem, że dotyczy to tej konkretnej trasy. Potem podkreśliłem to tak z dwa razy.

Dodatkowo, mam wrażenie, że część osób wyciąga wnioski ze zdań, których nigdy nie napisałem. Nie uważam, żeby "dizelek" był lepszy. W moim przypadku BEV się w większości zastosowań sprawdza. Jednak nie widzę powodu, dla którego miałbym siedzieć cicho, jak w konkretnym przypadku odczułem niedosyt.
Oczywista oczywistość: różne samochody nadają się na różne trasy. Diesel nie nadaje się do dojazdów po 10 km, bo skończysz z zapchanym DPFem. Elektryk na długich trasach będzie się zatrzymywał na ładowanie. Kłótnia jest chyba o to, że elektryk wydłuża jazdę. No wydłuża, bo brakuje takiej infrastruktury jaką mają ICE. Z zazdrością patrzę na UK, gdzie ładowarki rosną przy autostradach tak szybko jakby sama Tesla je stawiała.
Wydaje mi się, że jak się kupuje elektryczny samochód to ma się świadomość jego głównych ograniczeń i raczej nie ma zaskoczenia. W daleką trasę jadę 1x-2x w roku i będę musiał sobie jakoś poradzić. Ostatnio jechałem dieslem nad morze i 15-minutowy przystanek trwał 45 min. :unsure: Spokojnie mógłbym załadować elektryka w tym czasie. Podróż elektrykiem to jak planowanie misji na Marsa, ale z każdym miesiącem jest coraz łatwiej. Mówię sobie, że samochód zyskuje w ten sposób na wartości. :p
 

Cav

Pionier e-mobilności
Kłótnia jest chyba o to, że elektryk wydłuża jazdę.
Raczej o to czy to faktycznie jest taki problem i czy przypadkiem gra nie jest warta świeczki.
Wszystko ma swoje plusy i minusy, zależy co dla kogo jest ważne.

Oczywiście rozumiem ludzi, którzy śpią na kasie, więc dla nich ważne jest to zaoszczędzone pół godziny, które można spędzić już na Krupówkach, jak i posiadanie Tesli tylko do jazdy po mieście - z ich punktu widzenia to może mieć sens, kto by tam liczył drobne...
Ostatnio jechałem dieslem nad morze i 15-minutowy przystanek trwał 45 min.
O to to to właśnie......
Tak to wygląda w praktyce.
 

Pabloss

Posiadacz elektryka
wiecie co chyba wszyscy już zapomnieliśmy o początkach aut na gaz, gdzie w mieście było jedno miejsce tankowania gazu, a zasięg tych aut to około +/- 300 km (nadal). Teraz już mamy gaz praktycznie na każdej stacji paliw i tankowanie nie jest problemem. Jestem pewien, że z biegiem czasu sytuacja ładowania elektryków będzie się poprawić - chodzi mi oczywiście o dostępność stacji ładowania w tym oczywiście TSC.
 

nabrU

Moderator
I tu jest 'klu' całego Waszego problemu i kłótni tutaj - infrastruktura (albo jak kto woli - jej brak) co @Pabloss wykazał porównując do LPG. Będzie ze 2 ładowarki na każdej stacji benzynowej plus kilka hubów po drodze przy 'eskach' i autostradach i marudzenie się skończy. A na razie jest jak jest i EV w PL nie jest dla tych co chcą po prostu wsiąść i jechać.

Co do porównań podróży z ICE to miałem okazję rok temu na Sylwestra jechać z przyjaciółmi do Walii: my naszym ID.3, oni Outlanderem 2.2DID.
Poniżej trochę doświadczeń z takiej podróży, w kraju który z ładowarkami raczej problemu nie ma, które kiedyś opisałem na innym (motocyklowym ;)) forum:

Jesteśmy już w domu, a była to ciekawa podróż bo odbywała się razem ze znajomymi, którzy jechali swoim Mitsubishi Outlander 2.2DID. Dało to możliwość porównania używania EV w normalnej podróży z dieslem. Trasa 170 mil (czyli jakieś 275km), Google Maps przewiduje ok 3h jazdy.

(W drodze do Wallii) Wynaleźliśmy stop w połowie trasy, aby coś zjeść i naładować ID.3 (bo w miejscu docelowym w Walii "czarna dziura" ładowarkowa). Realnie zeszło nam dłużej z jedzeniem i ogarnięciem psów niż ładowaniem ID.3 na ładowarce Ionity 350kW.

W drodze powrotnej inny eksperyment: Grzegorz wyjeżdża 10 minut przede mną i jedziemy tą samą trasę jakby osobno z założeniem jedziemy max. 80 mph (czyli w miarę zgodnie z przepisami). Każdy staje gdzie chce pod drodze (albo i nie) i spotykamy się w Southampton odebrać mojego młodego, który jedzie teraz z nimi w ich Outlanderze.

My zrobiliśmy stop na "papu" na tym samym parkingu z ładowarkami Ionity koło Chippenham w połowie drogi, a Grzegorz okazuje się, że gdzie indziej (na autostradowym MOPw pobliżu Newbury). Przed Southampton zdzwaniamy się i okazuje się, że są za nami i przyjeżdżają ok. 10 minut po nas... Czyli podróż zajęła im realnie ok. 20 minut więcej.

Z innych walijskich ciekawostek: na dość sporym odcinku autostrady M4 koło Port Talbot i Newport są ograniczenia prędkości do 50 mph (normalnie na autostradzie w UK jest limit do 70 mph). Zgadnijcie z jakiego względu: ograniczenia zanieczyszczenia powietrza przez samochody w poblizu duzych miast. Niestety nie przewidzieli żadnych ulg dla EV, choć byłoby fajnie móc jechać 70 gdy inni muszą 50
wink.gif


https://gov.wales/50mph-speed-limits-reduce-pollution

Oczywiście nie jest to trasa 'nad morze' lub 'do Chorwacji' ale daje pewne porównanie.
 
Top