Rzecz jaką zauważyłem dziś po 5k kilometrów... włączenie "autopilota" w korku zawsze kończy się na tym, że pierwsze przyśpieszenie i hamowanie jest bardzo gwałtowne, później jakby dostosowuje się do ruchu i prędkości pojazdów, przyśpiesza i hamuje delikatnie.
Druga sprawa to "autopilot" na ostrym zakręcie - np zjazd z drogi szybkiego ruchu, serpentyną na most nad nią... jak jest auto przedemną to nie ma problemu, jak znika (czyli powiedzmy widzę bardziej bok samochodu, niż jego tył na zakręcie 270 stopni) to albo autopilot przyśpiesza do zadanej prędkości jak wariat, albo grzecznie zwalnia sobie, bo wie że jest na ostrym zakręcie.