Zakup elektryka czy nawet jego leasingowanie znacznie przekracza moje możliwości finansowe, z resztą nie tylko elektryków się to tyczy. Ale urodziłem się i do dziś mieszkam w wielkim mieście, co stawia mnie w wielu przypadkach w pozycji uprzywilejowanej (jeśli ktoś poczuł się obrażony to uniżenie się kajam). Elektryki stoją na ulicach i koszt jazdy nimi jest 1 do 1 ze spalinowymi, mogę jeździć do woli. Choć ostatnio cześć wycofali, czyżby jednak się nie opłacało. Nie pozwalają też użytkownikom ładować na ładowarkach, a fury nabijają z własnych gniazdek gdzieś w firmowej melinie. Więc jadąc w trasę mogę wziąć co najwyżej spalinowy, bo tam jest karta flotowa i można lać do woli. Może spiskują z koncernami naftowymi albo coś.
Ps. Co do wypadku z A1, ja uważam że gdyby to był elektryk to przy takim pier... rozerwałoby baterię i shajcowałby się równie szybko. Swoją drogą to też jest kwestia do rozważenia, na ile bezpieczne są elektryki w trakcie poważnych wypadków. Bo wicie, można mieć 100 poduszek powietrznych i stref zgniotu, ale jeśli zniszczona zostanie bateria i auto stanie w płomieniach na niewiele to się zda. Najbezpieczniejsze pod względem pożarów przy wypadkach są zdecydowanie są ropiaczki.