Jestem w trakcie załatwiania sobie "słupka". Po przeczytaniu paru historii o spółdzielczo-wspólnotowym dzbaniarstwie trochę się nastawiłem na bitwę, ale początek poszedł zachęcająco łatwo. Zgoda wspólnoty jest (chociaż w moim przypadku nie musiałaby zostać wydana), elektryk dogadany (co prawda na pytanie "Ile?" dostałem odpowiedź "ja panu policzę"...), to wniosek do mojego dystrybutora prądu, czyli polenergia.
Na początek wniosek w formularzu Internetowym o zwiększenie mocy przyłączeniowej do 16.5 kW, odpowiedź - nie jest Pan naszym klientem. No dobra, google podało PE sprzedaż, a nie PE dystrybucja. Drugi wniosek leci, potwierdzenie otrzymania emailem. Czekam tydzień - dzwonię na infolinię "nie wiemy czy pański wniosek jest rozpatrywany, czy nie, my tu tylko telefony odbieramy, na wszelki wypadek niech pan maila wyśle".
No to wysyłam maila, czekam 2 tygodnie dzwonię na infolinię i serio nie mam pojęcia po co te pajace mają biuro obsługi klienta. Poziom hinduskiego call center, tylko z nimi łatwiej się dogadać (znaczy z Hindusami).
Sytuacja jest taka, że mijają 3 tygodnie od momentu w którym "zacząłem załatwiać", nikt nic nie wie, nie wie też jak się dowiedzieć, biuro obsługi klienta to ponury żart.
Dlatego pytania:
- Ile zwykle trwa załatwianie takiej sprawy? Szczególnie doświadczenia z pajacami z Polenergii mile widziane.
- W jaki sposób zmusić dystrybutora do przeczytania maila? Jakieś skargi do nadzoru energetycznego, coś?
Na początek wniosek w formularzu Internetowym o zwiększenie mocy przyłączeniowej do 16.5 kW, odpowiedź - nie jest Pan naszym klientem. No dobra, google podało PE sprzedaż, a nie PE dystrybucja. Drugi wniosek leci, potwierdzenie otrzymania emailem. Czekam tydzień - dzwonię na infolinię "nie wiemy czy pański wniosek jest rozpatrywany, czy nie, my tu tylko telefony odbieramy, na wszelki wypadek niech pan maila wyśle".
No to wysyłam maila, czekam 2 tygodnie dzwonię na infolinię i serio nie mam pojęcia po co te pajace mają biuro obsługi klienta. Poziom hinduskiego call center, tylko z nimi łatwiej się dogadać (znaczy z Hindusami).
Sytuacja jest taka, że mijają 3 tygodnie od momentu w którym "zacząłem załatwiać", nikt nic nie wie, nie wie też jak się dowiedzieć, biuro obsługi klienta to ponury żart.
Dlatego pytania:
- Ile zwykle trwa załatwianie takiej sprawy? Szczególnie doświadczenia z pajacami z Polenergii mile widziane.
- W jaki sposób zmusić dystrybutora do przeczytania maila? Jakieś skargi do nadzoru energetycznego, coś?