A Ty może wylądujesz w szpitalu albo na cmentarzu - faktycznie deal roku ...To będzie jego wina.
A Ty może wylądujesz w szpitalu albo na cmentarzu - faktycznie deal roku ...To będzie jego wina.
A Ty może wylądujesz w szpitalu albo na cmentarzu - faktycznie deal roku ...
Ale jaki balans - skąd wiesz, czy zapierdalacz w ogóle patrzy co się dzieje ? Może pisze sms akurat, albo zagląda między nogi pasażerce będącej pod wrażeniem ?Tu trzeba znaleźć balans między ryzykiem, a zyskiem. Sam widzę, że zhamowani zapierdalacze już się tak nie plują, jak kilka lat temu. Więc presja społeczna ma sens.
faktycznie, przekonałeś mnie ...Nikt nie jest nieśmiertelny.
Bardzo ładnie wyłuszczone i wypisane argumenty. Myślę, że za chwilę ktoś odpisze: "nie zesraj się".![]()
To mnie mało interesuje.No to tutaj masz jeszcze parę opcji:
- zacznie wyprzedzać prawą stroną
Nie wszystko da się kontrolować. Jak ktoś ma siano w głowie, to wszyscy musimy z tym żyć (oby).- podjedzie pod zderzak i będzie jechał metr za Tobą przy dużej prędkości, więc przy byle hamowaniu i tak dostaniesz strzał w tył
Na to jestem przygotowany. I tu całkowicie serio - w zależności od pojazdu w którym jadę i czy sam czy z rodziną: albo wyhamuję albo nie. Na dwoje babka wróżyła. Przy takich prędkościach względnych wiele się nie wydarzy. A kamerę mam, właśnie na wszelki wypadek. I żeby nie było, tak, zdarzyło się już paru półgłówków i jak dotąd nie byłem zmuszony zwolnić. Ucierpiało jedynie czyjeś ego, ale to nie mój problem.- po wyprzedzeniu zajedzie Ci drogę i zahamuje
? Może niezbyt wyraźnie napisałem, więc może inaczej. Nie pochwalam zajeżdżania drogi (patrz post wyżej). Zmieniam pas wtedy, kiedy mam pewność, że nikomu przed maskę nie wjadę, a to oznacza, że nie czekam do ostatniej chwili, tylko robię to dużo wcześniej. Jeśli ktoś wjedzie mi centralnie w tył, to albo musiałby być Majtczakiem albo kompletnie ślepy. A jeśli tak już się stanie, to "każdy sąd mnie uniewinni". Policjant to se może klepać bloczki mandatowe. A świętym prawem każdego obywatela jest możliwość nie przyjmowania mandatu i możliwość skorzystania z bramki nr 2 (sądu). Nie dajmy się zwariować.- policjant w razie zdarzenia przyklepie Ci zajechanie drogi, bo tamtemu nie będzie w stanie udowodnić, że szybko jechał, a nawet jak szybko jechał to Cię nie uprawnia do zajeżdżania mu drogi
Tak, 100% zgody. Ale nie raz i nie dwa zdarzyło mi się zablokować polityków i ich eskortę, zarówno w Warszawie jak i na S7. Moje felgi jak i pas awaryjny rzecz święta. Ba, raz nawet jakiś narwaniec z SOP mi groził przez szybę i się stuknęliśmy lusterkami (przy pełzaniu, zero szkód). Wedy naprawdę myślałem, że kierowcy żyłka pierdząca pęknie, a pasażerowi urwie się rękaProblem leży w bezradności i nieudolności policji, a są tacy, bo politycy i ich sponsorzy też zapierdalają, więc nikomu nie jest na rękę poprawa sytuacji. Ma być jak przed płotem: bydło zostanie, tygrys przeskoczy, a żmija się prześlizgnie.
Osłabia mnie taka argumentacja ... nic dziwnego, że statystyki wypadków mamy jakie mamy ...
To mnie mało interesuje.
Nie wszystko da się kontrolować. Jak ktoś ma siano w głowie, to wszyscy musimy z tym żyć (oby).
Na to jestem przygotowany. I tu całkowicie serio - w zależności od pojazdu w którym jadę i czy sam czy z rodziną: albo wyhamuję albo nie. Na dwoje babka wróżyła. Przy takich prędkościach względnych wiele się nie wydarzy. A kamerę mam, właśnie na wszelki wypadek. I żeby nie było, tak, zdarzyło się już paru półgłówków i jak dotąd nie byłem zmuszony zwolnić. Ucierpiało jedynie czyjeś ego, ale to nie mój problem.
? Może niezbyt wyraźnie napisałem, więc może inaczej. Nie pochwalam zajeżdżania drogi (patrz post wyżej). Zmieniam pas wtedy, kiedy mam pewność, że nikomu przed maskę nie wjadę, a to oznacza, że nie czekam do ostatniej chwili, tylko robię to dużo wcześniej. Jeśli ktoś wjedzie mi centralnie w tył, to albo musiałby być Majtczakiem albo kompletnie ślepy. A jeśli tak już się stanie, to "każdy sąd mnie uniewinni". Policjant to se może klepać bloczki mandatowe. A świętym prawem każdego obywatela jest możliwość nie przyjmowania mandatu i możliwość skorzystania z bramki nr 2 (sądu). Nie dajmy się zwariować.
Tak, 100% zgody. Ale nie raz i nie dwa zdarzyło mi się zablokować polityków i ich eskortę, zarówno w Warszawie jak i na S7. Moje felgi jak i pas awaryjny rzecz święta. Ba, raz nawet jakiś narwaniec z SOP mi groził przez szybę i się stuknęliśmy lusterkami (przy pełzaniu, zero szkód). Wedy naprawdę myślałem, że kierowcy żyłka pierdząca pęknie, a pasażerowi urwie się rękaTak czy siak, myślę, że jestem na ich czarnej liście. Nie mam zwyczaju zjeżdżać służbom innym niż ratujące życie i mienie.
I żeby nie było, jestem bardzo uprzejmym człowiekiem na drodze, puszczam innych kierowców, staram się nie przeszkadzać tym co wiozą żony na poród, pieszych puszczałem zanim to było modne, generalnie do rany przyłóż![]()
Podać soli trzeźwiących?Osłabia mnie taka argumentacja ... nic dziwnego, że statystyki wypadków mamy jakie mamy ...
Nie chce mi się już prowadzić dyskusji na ten temat, ani kogokolwiek przekonywać. Do pewnych spraw jak widać trzeba dorosnąć. Generalnie wywołujesz i akceptujesz ryzyko, że po Twoim manewrze ktoś jednak w Ciebie wjedzie i przy okazji zgarniecie kogoś jeszcze ze sobą. Kolumna polityków, jacy by nie byli, jak jadą na sygnale, to są pojazdami uprzywilejowanymi i należy im ustąpić drogi. Ale Twoje ego Ci na to nie pozwala. I to chyba tyle - nie zamierzam kontynuować tego wątkuPodać soli trzeźwiących?Ale do brzegu, o który argument chodzi Ci konkretnie? O ten, że robię wszystko, żeby nie zajechać drogi zapierdalaczowi, bo przyznam, że nie rozumiem? Czy może o ten, że w poważaniu mam spieszących się polityków? Bez spiny - wytłumacz.