Mam i ja

Co ciekawe kręcąc film z działania świateł byłem świadkiem jak na zakręcie młody chłopak stracił panowanie nad dostawczakiem i wyrżnął do rowu.
Ludzie w szoku po wypadku mają naprawdę pomylone priorytety: gość wyszedł przez drzwi do góry (leżał na boku w rowie kołami prawie do góry (ja wzywałem służby) po czym chciał wejść z powrotem żeby wyłączyć światła. Dopiero jak nawrzeszczałem na niego i kazałem stać obok mego auta bo zaraz odpuści adrenalina i będzie wył z bólu (potem tak było) to się uspokoił i nie robił już głupot, które po kolei mu zbijałem (że się przesiądzie do innego auta i będzie rozwoził paczki dalej). Oczywiście jak już przyjechała karetka to wył z bólu podczas badania - głowa, kark i bark do naprawy. Dałem mu też kilka wskazówek odnośnie odszkodowania i żeby się dał zawieźć do szpitala.
Wniosek jest taki:
1) Jesteś świadkiem - pokieruj poszkodowanymi bo nie wiedzą co czynią,
2) praktyka czyni mistrza, za którymś razem (swoim czy czyimś) wiesz co robić lepiej niż inni - wykorzystaj to.
3) przemyślenie co robić w takiej sytuacji też pomaga, po kolei odtwarzały mi się w głowie kroki co robić
- zabezpieczenie siebie (awaryjne, długie naprzeciwko, odpowiednia odległość gdyby się zapalił)
- wezwanie służb,
- wyciągnięcie i pokierowanie poszkodowanymi
- pomoc służbom (np przytrzymanie poszkodowanych bo potrafią gdzieś w pole pójść, a kiedyś gość z otwartym złamaniem chciał uciekać z miejsca wypadku)