Myślę że życie zweryfikowało drogie BEV, bo w PL jest lęk przed "zasięgozą" i "bateriozą" a płacenie sto kilkadziesiąt tys za używkę BEV, gdy dobrze wyposażony ICE kosztuje tyle samo, wciąż NIE jest akceptowalne.
Niezmiennie wierzę w małe elektryczne auta za 60-80 tys zł które mogą zrobić różnicę i odczarować wizerunek BEV jako pięknych dwutonowych cacek umiejących w 2,5 sekundy do setki.
Tylko tych aut po 60-80 tys (nowych) wciąż nie ma. Coś tam próbuje Dacia Spring II ale, choć nie najgorsza pod katem parametrów elektrycznych, urąga nieco standardom "bycia samochodem".
Skoro małe ICE umieją być po 60-70 tys to BEV tym bardziej będą umiały kiedy za rok, dwa, trzy w końcu stanieją baterie. Rynek baterii mocno rośnie i, podobno, zmiany cen w dół będą ogromne.
Czekam więc niecierpliwie na eC3, małego Hyundaia, czy Leapmotora T03.
Wybór między małym ICE a BEV za 70 tys zł może już być "trudniejszy" i ludzie mogą w końcu zacząć kupować BEV.