Jak walczyć z kultem zapierdalania (prędkość)

piotrpo

Pionier e-mobilności
Dlaczego, u nas jest kult zapier na prostej?
Bo skręcać już trzeba umieć. Wiem, stwierdzenie aroganckie, ale prawdziwe. A żeby umieć, to trzeba coś tam przeczytać, parę zakrętów przejechać, kilka razy na gokarty pójść, wiedzieć jak się konkretny samochód zachowuje. W dodatku trzeba mieć w miarę pewne opony, zawieszenie, hamulce, układ kierowniczy. To kosztuje znacznie więcej niż wspawanie przelotu do wydechu i fioletowy spray do felg.
W polsce jest straszna kupa jeśli chodzi o tory wyścigowe, ale ostatecznie mogliby się organizować w nocy, w miejscach gdzie nie ma ruchu a są fajne zakręty i wiraże.
Na Kaszubach jest całkiem sporo tras, gdzie trzymając się w granicach ograniczeń można mieć sporo frajdy z jazdy. Trochę takich dróg spotkałem też na Warmii, Mazurach (chociaż tam już zaczęli szaleć z ograniczeniami). Ale faktycznie przydałoby się trochę zamkniętych torów, człowiek mógłby sobie raz w miesiącu wyskoczyć się pobawić i poszukać swoich i samochodu limitów.
 

Bronek

Pionier e-mobilności
113 zakrętów , które znam na pamięć na Pojezierzu Drawskim do swojej loalizacji kamperowej. 80km/h na tempomacie aby garnki nie wyleciały, te kilkadziesiąt kilometrów jedzie się spoko, równo i relaksująco . I co dziwne zgodnie z przepisami , luzik.

Ale jest jeden warunek nie można trafić na takiego "mistrza prostej".
A ten "daje w palnik" tak że go nie wyprzedzisz tylko na prostych odcinkach (większość króciutkie) , bo na zakrętach już mu wjedziesz w dupę, gdy nie masz aktywnego tempomatu i zmusza cię do hamowania .
Gdyby jechał równo, to może ? Ale prosta 110+ , zakręt 60 , gdzie styropianowa buda daje radę 80 i+

Elektrykiem to nie jest problem, bo go na krótkim odcinku weźmiesz , ale kamper na Ducto to nie wyścigówka i takiego odejścia nie ma . Przesrana wycieczka się robi.
I to nie są Maluchy czy Fabie w gazie, ale normalne fury jeno 90% w dieslu i scond hand
 
Last edited:

lvlthn

Pionier e-mobilności
113 zakrętów , które znam na pamięć na Pojezierzu Drawskim do swojej loalizacji kamperowej. 80km/h na tempomacie aby garnki nie wyleciały, te kilkadziesiąt kilometrów jedzie się spoko, równo i relaksująco . I co dziwne zgodnie z przepisami , luzik.

Ale jest jeden warunek nie można trafić na takiego "mistrza prostej".
A ten "daje w palnik" tak że go nie wyprzedzisz tylko na prostych odcinkach (większość króciutkie) , bo na zakrętach już mu wjedziesz w dupę, gdy nie masz aktywnego tempomatu i zmusza cię do hamowania .
Gdyby jechał równo, to może ? Ale prosta 110+ , zakręt 60 , gdzie styropianowa buda daje radę 80 i+

Elektrykiem to nie jest problem, bo go na krótkim odcinku weźmiesz , ale kamper na Ducto to nie wyścigówka i takiego odejścia nie ma . Przesrana wycieczka się robi.
I to nie są Maluchy czy Fabie w gazie, ale normalne fury jeno 90% w dieslu i scond hand
Passaty B5 i skody octavie ;)

Skąd ja to znam.
O ile auta są w porządku, to ich właściciele już mniej.


Zmieniając temat, jest jeszcze jedna grupa, umysłowo uprzykrzona inaczej:
Jedziesz sobie BEV na tempomacie, ot 110-120kmh na szybkiego ruchu, prawym pasem. Brak ruchu lub mały ruch ogólnie.
W lusterku dogania jakiś rzęcholot, pokroju sadzomiota lub gubiącej olej frytkownicy ;)
Wyprzedza, następnie zjeżdża na prawy i pas i zaczyna hamować(powoli, ale do prędkości 90kmh)
Rozsądnie, bez szaleństw, wyprzedzamy sadzomiota, i wracamy do jazdy na tempomacie 120-130kmh
Akcja jak wyżej, kopiuj wklej.

Dopiero pomaga zwiększenie dystansu(nawet dla bezpieczeństwa) dając ostro w palnik.
Oczywiście sadzomiot już nie ponawia próby i wraca do ślimaczych 90kmh.

Oczywiście, nie ma zjazdów, MOPów czy innych uczestników ruchu.
 

piotrpo

Pionier e-mobilności
Dzisiaj byłem z wizytą u mokrych foczek w Helu. Końcówka półwyspu, to taka fajna droga, dość wąska, dość kręta. Wracając natknąłem się na jakieś tam BMW i chyba najechałem kierownikowi elektrykiem na wacka. Co prosta (czyli jakieś 200m realnie w okolicach końca półwyspu) gaz w podłodze i ucieczka. Co zakręt hamulec i jakieś dziwne manewry, bo skręcaniem tego nazwać nie można. Zakręty się kończą, siedzę mu na zderzaku i znowu w długą. Nie grzałem, nie ścigałem się. Było trochę wilgotno i chciałem się pobawić w zakrętach, ale żadne tam Kubicowanie, czy Hołkowanie, czysta zabawa w szukanie dobrej linii jazdy + trochę zabaw stabilnością samochodu, bo przy śliskiej nawierzchni można to robić przy relatywnie niskich prędkościach (w tym przypadku ~w ramach ograniczeń). Ale OK, fajnie, że dawał w palnik na nielicznych prostych, przynajmniej robił miejsce do normalnej jazdy.
W zakrętach prowadzenie BMW absolutnie koszmarne. Wejście w zakręt od wewnętrznej, zmiana toru jazdy w trakcie pokonywania zakrętu.
Dla wyobrażenia, droga wygląda tak:

Kawałek dalej jest trochę prostych, które na szczęście są poprzecinane szykanami. Nic wielkiego, przewężenie takie, że większością samochodów można pojechać prosto, nie zmieniając toru jazdy. Wystarczy jakieś tam wyczucie rozmiarów pojazdu. Przytulasz się do prawej krawędzi jezdni, mijasz wysepkę dla pieszych i lądujesz na prawej krawędzi jezdni bez jednego skręcenia kierownicy. No ale kierwonik bawary nie miał wyczucia i traktował te miejsca jak jakiś OS. Cały czas piszę o normalnej drodze, z paroma zakrętami, z których żaden nie stanowi samodzielnie wyzwania.

Godzinę później bmw znalazła się zapewne na obwodnicy Trójmiasta, chwilę później na A1 i domyślam się, że "RWD jest dla prawdziwych kierowców, a na autobanach nie ma ograniczeń".

Parę dni wcześniej, na innej kaszubskiej trasie jadę sobie normalnie - obszar zabudowany ~50, koniec obszaru zabudowanego dynamiczne zwiększenie prędkości do 90 i dalej normalna jazda. Za mną jakieś podupadłe A3 1.9TDI, limitowana wersja GWE. Co wiocha siada mi na zderzaku, bo nie po to kupił audi, żeby 50 jeździć przez wioski. W końcu z poczuciem wyższości udało mu się mnie wyprzedzić, oczywiście obszar zabudowany, jakieś przejścia, skrzyżowania i sadza z wydechu.

Wyprzedza, następnie zjeżdża na prawy i pas i zaczyna hamować(powoli, ale do prędkości 90kmh)
Rozsądnie, bez szaleństw, wyprzedzamy sadzomiota, i wracamy do jazdy na tempomacie 120-130kmh
Akcja jak wyżej, kopiuj wklej.
Przypomniało mu się, że ON drogi, albo pasażerka zaczęła krzyczeć, że za szybko, albo co tam. Stawiam, że to niestety skutek braku umiejętności panowania nad prędkością pojazdu. Mam wrażenie, że grupa ludzi, którzy nie wiedzą ile jadą, ile mogą w danym momencie jechać i nie mają pojęcia do czego jest ten duży wskaźnik za kierownicą jest dość liczna. Widać przy każdym fotoradarze. Ograniczenie do 70, ale fotoradar i zwalniają do 49, mijają słupek i sadza z rury.
 

p0li

Pionier e-mobilności
113 zakrętów , które znam na pamięć na Pojezierzu Drawskim do swojej loalizacji kamperowej. 80km/h na tempomacie aby garnki nie wyleciały, te kilkadziesiąt kilometrów jedzie się spoko, równo i relaksująco . I co dziwne zgodnie z przepisami , luzik.
jesli to jest miedzy polczynem zdroj a swidwinem to wiem o czym piszesz - tez lubilem tam jezdzic ze wzgledu na przepiekne widoki i wlasnie te zakrety
 

Bronek

Pionier e-mobilności
jesli to jest miedzy polczynem zdroj a swidwinem to wiem o czym piszesz - tez lubilem tam jezdzic ze wzgledu na przepiekne widoki i wlasnie te zakrety
Jeziorka i górki, to polodowcowe tereny morenowe . A strach przed samochodami z naprzeciwka był jak Poznaniaki nad morze na lasmineta w weekendy jechali i często brało ich na wyprzedzanie pod górkę, bo kolacja zapłacona o 18tej .
Motocyklem też miło
 

JM&JM

Posiadacz elektryka
:)
Jak bardzo trzeba być ograniczonym umyslowo aby tylko umieć wcisnąć pedał do końca i kurczowo trzymać kierownicę...
Bo to są "mistrzowie" 1/4 mili :)
 

JM&JM

Posiadacz elektryka
Co do umiejętności jazdy w zakrętach to w Katowicach są "zakręty mistrzów" na których po deszczu w ciemno można przyjmować zakłady, że jakiś mistrz albo i kliku wyleci i to nawet jadąc zgodnie z sugerowanym ograniczeniem prędkości. Pierwszy zakręt na estakadzie DTŚ przy wjeździe do Katowic - na tym to kiedyś nawet BMW SOP wypadło. Drugi przy wyjeździe z Katowic w stronę Sosnowca. Trzeci przy zjeździe z Murckowskiej na A4 i z A4 na Murckowską. Zawsze mnie zastanawia jak oni to robią???
 

Bronek

Pionier e-mobilności
Na starej berlince , gdy były jeszcze płyty a pobocza granitowe, dobrze wyregulowane zawieszenie pozwalalo w zakrętach przy ok 100km/h puścić kierownicę . Fiat 125p sąsiada z czterema osobami jechał jak po sznurku bez trzymanki jak na Fsd.
W czasach komuny ciemnej gdzie to była pozostałość po Hitlerze a długo po obu stronach Odry nie remontowana.
Czyli a propos Katowic , to i kierowcy i profile tych zakrętów są siebie warci
 
Last edited:

Halisep

Posiadacz elektryka
Co do umiejętności jazdy w zakrętach to w Katowicach są "zakręty mistrzów" na których po deszczu w ciemno można przyjmować zakłady, że jakiś mistrz albo i kliku wyleci i to nawet jadąc zgodnie z sugerowanym ograniczeniem prędkości. Pierwszy zakręt na estakadzie DTŚ przy wjeździe do Katowic - na tym to kiedyś nawet BMW SOP wypadło. Drugi przy wyjeździe z Katowic w stronę Sosnowca. Trzeci przy zjeździe z Murckowskiej na A4 i z A4 na Murckowską. Zawsze mnie zastanawia jak oni to robią???
Fantazja i brak umiejętności to jedno, a swoje żniwo zbiera też zamiłowanie do tanich opon.
 
Top