Powolna jazda sprzyja niskiemu zużyciu energii, ja ze swojej strony mogę zdać relację krótkiej trasy 300 km wykonanej głównie po drodze ekspresowej.
Wybrałem się na trasie Gdańsk, Elbląg oraz dalej w okolicach Braniewa. 300 km nie brzmi groźnie, teoretycznie dla laika deklarowany zasięg auta jest bliżej 400 km - bez problemu powinno się taki dystans pokonać nawet bez ładowania.
Patrząc na mapę ładowarek, okazało się, że okolice Braniewa, Ornety jest białą plamą, i brak jest sensownych punktów ładowania. Jedynie Elbląg po drodze z Gdańska jest dobrym miejscem na ładowanie.
Jadąc do celu podróży, miałem z domu 120km, zdecydowałem, że pojadę trasę tam bez doładowania po drodze. Zachowawczo pojechałem s7 115km/h na tempomacie, potem S22 100 km/h, średnie zużycie wyszło na poziomie ok 21 kWh/100km. Dzięki temu udało mi się przejechać do celu ok 60 km za Elblągiem i wrócić do Elbląga się naładować. Całość wyszła ok 210 km i zużycie energii od 100% do 16% w momencie rozpoczęcia ładowania.
Ładowałem się na GreenWay'u, 3,25 zł za kWh, moc 140 kW. Załadowałem 29.5 kWh, w czasie 31 min. Zapłaciłem ~96 zł. Prędkość ładowania na początku była przez chwilę 80 kWh, potem bliżej 50-40 kWh przez większość czasu. Koszt przejechania 100 km to jedyne prawie 70 zł. Tanio nie jest. Ale wiadomo, bez abonamentu itp.
Wracając mając już tylko ok 70-80km do domu można było mocniej wcisnąć pedał gazu i jechać przepisowe 120+ km/h na tempomacie. Zużycie wyszło prawie 26 kWh/100 km.
Jak widać - bez ładowania bym nie przejechał zaplanowanego dystansu. Słaba infrastruktura w miejscu docelowym nie pozwoliła mi naładować auta w czasie kiedy auto stało i mogło się podładować przez 2-3 godziny, nawet z AC 11kWh. Trzeba było jechać pierwszy odcinek z prędkością niższą niż dozwolona, aby móc bezpiecznie wrócić do ładowarki DC. Inaczej można było stanąć w polu.
Wnioski pewnie dla znawców tematu jazdy elektrykiem nie są nowością, ale dla mnie było ciekawą przygodą.