To moze ja uświadomię kolegę który nie złapał by nie hańbił się swoją ignorancją
"W 2020 roku, mimo postępów, Afryka nadal miała najniższy na świecie poziom dostępu do internetu – poniżej 40%, podczas gdy średnia światowa wynosiła około 58%."
czyli jest wyraźnie gorzej, ale to nie tak ze oni nie maja dostępu do neta, w 2025 na pewno jest lepiej.
No i zaraz, skoro ruskie trole działaja przez neta, to próba udowodnienia ze tam nie ma neta to troche strzał w kolano
prąd:
"W 2024 roku około 600 milionów mieszkańców Afryki, co stanowi ponad jedną trzecią populacji kontynentu, nadal nie miało dostępu do energii elektrycznej."
czyli ponad 60% ma dostęp.
Kolega byłby bardzo dobrym przedstawicielem dzisiejszej opozycji lub rzeczywiście "trollem" z tą ilością półprawd.
Zacznijmy od prądu, bo bez prądu ciężko o internet.
Kolega sprytnie acz błędnie przywołuje dane dla
całego kontynentu Afrykańskiego, podczas gdy istnieje wyraźny podział w rozwoju pomiędzy północą a dużo biedniejszą Afryką Subsaharyjską. Kraje północy, takie jak Egipt, Maroko, Tunezja, Algieria itd podbijają statystykę, ale trudno uznać je za kraje 3-go świata.
Z 54 krajów Afryki, w 30 z nich poziom elektryfikacji wynosi okolice lub poniżej 50%. Od prawie równego 50% Mali aż do poniżej 10% w Czadzie czy Sudanie Południowym.
Teraz internet. To samo co z prądem - nieliczne rejony rozwinięte i przeważające nierozwinięte.
W książce "Digital Entrepreneurship in Africa" z 2021 roku piszą:
"A jak wygląda dostęp do internetu? W Afryce subsaharyjskiej ma go ledwie 22 proc. gospodarstw domowych, i nawet w krajach, które przodują na kontynencie pod tym względem (RPA, Nigeria, Kenia), wskaźnik ten wynosi tylko 50 proc. Afryka subsaharyjska ma 13 proc. udziału w światowej populacji, ale tylko 8 proc. udziału w populacji używającej internetu, oraz tylko 0,5 proc. udziału wśród użytkowników GitHub – globalnego serwisu przeznaczonego dla projektów programistycznych. „Problemem jest wysoki koszt dostępu do internetu. W Nigrze i w Irlandii wynosi on średnio 50 dolarów miesięcznie. Tyle tylko że przeciętny Irlandczyk osiąga roczny dochód rzędu 53 000 dolarów, a mieszkaniec Nigru… 390 dolarów” – wskazują Friederici, Wahome oraz Graham. „Ta statystyka pokazuje, że biznesy oparte na nowych technologiach po prostu nie mogą się w Afryce ekspotencjalnie rozwijać, bo nie ma tam odpowiedniego podglebia” – argumentują."
No i zaraz, skoro ruskie trole działaja przez neta, to próba udowodnienia ze tam nie ma neta to troche strzał w kolano
To teza którą teraz kolega wymyślił sam, mieszając jedno z drugim, łącznie ze strzałem w kolano. Rozmawiamy o wpływie pomocy humanitarnej jako części soft power w krajach biednych, nie o aktywności akurat rosyjskich farm trolli w tych krajach. Które wcale nie muszą tam działać (i tak nie mają za bardzo jak), bo Rosja (jak i Chiny) realizują tam swoje interesy w bardziej bezpośrednie sposoby:
Za artykułem
Ośrodka Studiów Wschodnich:
"Proces ożywiania stosunków rozpoczął po dojściu do władzy Władimira Putina. Pomocna okazała się wówczas pozytywna pamięć o aktywności ZSRR na kontynencie (np. wsparcie Moskwy udzielane ruchom antykolonialnym czy kształcenie przyszłych afrykańskich elit na radzieckich uczelniach). Rosja zaczęła intensyfikować swoją współpracę z kontynentem afrykańskim ok. 2014 r. Zbiegło się to w czasie z gwałtownym pogorszeniem jej relacji ze światem zachodnim w związku z agresją na Ukrainę i aneksją Półwyspu Krymskiego"
"Afryka jest dla Moskwy istotna z uwagi na możliwości polityczne (z 54 głosami kontynent stanowi jeden z dwóch największych bloków regionalnych w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, ma też najwięcej reprezentantów w Radzie Gospodarczej i Społecznej oraz trzy niestałe miejsca w Radzie Bezpieczeństwa), zasoby naturalne, rynki zbytu (ważne w obliczu zachodnich sankcji ekonomicznych), potencjał demograficzny (możliwość zastosowania presji migracyjnej względem Europy), jak również położenie geograficzne (dostęp do Morza Śródziemnego i Morza Czerwonego, Oceanu Indyjskiego i Oceanu Atlantyckiego oraz kontrola nad międzynarodowymi wąskimi gardłami żeglugowymi). Kreml aktywnie wykorzystuje kontynent nie tylko w charakterze platformy do przełamywania izolacji międzynarodowej i projekcji mocarstwowego wizerunku, lecz także jako pole geopolitycznej rywalizacji z Zachodem."
Artykuł traktuje dużo obszerniej o skali i rodzajach aktywności Rosyjskiej w tym regionie, łącznie z propagandową i dezinformacyjną (i znów soft power). Teza szanownego kolegi że "rusek tam nie istnieje, bo Coca-cola czy Nike jest znana na caaaały swiat (nie jest)" byłaby korzystna, ale nie jest. Znowu też należy uwzględnić dramatyczny podział Afryki oraz utratę wpływów przez Zachód, szczególnie na korzyść Chin. Ale inwestycje Chin w Afrykę, ich pożyczki, handel, to osobny temat.
Odnośnie (zapewne negowanych) zmian klimatu, to znów kolega udowadnia, że chłopski rozum prowadzi na manowce, myśląc, że klęski żywiołowe to tylko kataklizmy.
Bezpośrednie klęski żywiołowe (jak pożary, powodzie, czy ekstremalne burze) to rzeczywiście jedynie frakcja problemów jakie zmiany klimatu przysparzają w tamtych rejonach. Ale problem jest dużo bardziej złożony (jak zawsze), bo chodzi głównie o głód i postępujące wraz z nim zgony czy choroby (niedożywiony organizm jest dużo bardziej podatny).
1. Susze i niedobory wody: Zmiany klimatyczne prowadzą do częstszych i bardziej intensywnych susz, które niszczą plony i ograniczają dostęp do wody pitnej. W regionach takich jak Somalia, Etiopia czy Kenia, susze są jedną z głównych przyczyn głodu.
2. Ekstremalne zjawiska pogodowe: Powodzie, burze i inne ekstremalne zjawiska pogodowe niszczą infrastrukturę rolniczą i zmniejszają zdolność do produkcji żywności. Na przykład w zachodniej Afryce powodzie zniszczyły tysiące hektarów upraw.
3. Zmniejszenie wydajności rolnictwa: Wzrost temperatur i zmiany w opadach deszczu wpływają na wydajność rolnictwa, szczególnie w regionach, gdzie rolnictwo zależy od deszczu. To prowadzi do mniejszych zbiorów i wyższych cen żywności.
4. Migracje i konflikty: Zmiany klimatu zmuszają ludzi do opuszczania swoich domów w poszukiwaniu lepszych warunków, co prowadzi do napięć i konfliktów o zasoby, takie jak ziemia i woda. To dodatkowo pogłębia problem głodu.
Według raportów ONZ, problem głodu dotyczył 278 milionów ludności samej tylko Afryki w samym 2023 roku. Przy tej ilości liczba 250 000 błędów medycznych w USA wypada raczej blado. Ci ludzie naprawdę byli 100 razy bardziej wdzięczni gdy USA przysłało im paczkę z pszenicą niż gdyby przysłało im karton Coli. No ale teraz dzięki likwidacji USAID nie mają nic, co wykorzystają inne kraje (Rosja: Patrzcie! Zgniły i pazerny Zachód was porzucił! Chiny: USA was olały, to teraz my wam pomożemy).
Zanim kolega napisze, że "nie ma danych że zmiany klimatu spowodowały taki głód!" - to odpowiem, że to wszystko się ze sobą przeplata i nakłada. Susza prowadzi do migracji, migracja do konfliktów, konflikty do zniszczeń upraw i infrastruktury, zniszczenia do ubóstwa, ubóstwo do chorób, i tak dalej i tak dalej nieskończony i zapętlony ciąg przyczynowo-skutkowy który potęgują coraz gorsze warunki klimatyczne w okolicach pod i równikowych.
No i cały czas gadamy tylko o Afryce, a przecież tymi samymi problemami dotkniętych jest wiele innych krajów na innych kontynentach. Tu jest taka fajna animacja obrazująca dość dosadnie skalę
problemu tak, aby chłopski rozum mógł go zrozumieć.
Zawsze też mam ciekawe pytanie do denialistów klimatycznych:
Czy naprawdę uważają, że wykopanie spod ziemi, a następnie spalenie 1 500 000 000 000 (półtora biliona)
ton węgla czy 1 300 000 000 000
baryłek ropy i wyemitowanie ich do atmosfery nie ma nią absolutnie żadnego wpływu?