Odpowiedzialność prawna - oczywiste. Gość miał sygnał zabraniający wjazdu, wjechał - jego wina.
Rozwiązanie techniczne - do dupy i to kompletnie, bo wysyła do kierowców niejasne sygnały. Są zapory, jest światło, to powinno ze sobą współgrać, a tak zapora się podnosi, światło świeci.
Zachowanie gościa na przejeździe - głupie, ale nie mi oceniać. W panice różne rzeczy ludzie potrafią odwalić. Umiejętność zachowania zimnej krwi każdy ma inną.
Nie usprawiedliwiam tego kierowcy, bo wiadomo - czerwony sygnał nie powinien wjechać. Później powinien wyłamać zaporę. Z tego wszystkiego wybrał najgorszą ścieżkę, czyli wjechał na przejazd i na nim został, bo mandat/lakier uszkodzi.
Zachował się głupio i jest to oczywiste, ale z drugiej strony każdy z nas od czasu do czasu zachowuje się głupio. Najczęściej mamy szczęście i albo zadziała jakieś zabezpieczenie techniczne, albo ktoś inny na drodze zachowa się mądrzej niż my, albo zwyczajnie akurat nikogo nie było na tym przejściu.
Co do pokrycia strat - ma przesrane. Wysokość polisy OC w przypadku strat materialnych, to ~1 mln euro, reszta jest jego potencjalnym długiem. Oczywiście szanse na to, że spłaci te kilka baniek, są w przypadku kierowcy TIR'a bliskie zeru.
Kombinowania na przejazdach kolejowych oduczyłem się "za gówniarza" na tym przejeździe, tylko wtedy jeszcze nie było tam barier:
https://www.google.com/maps/@53.380...try=ttu&g_ep=EgoyMDI0MTEyNC4xIKXMDSoASAFQAw==
Świeci się czerwone, zbliżam się z niewielką prędkością, widzę przejeżdżający pociąg, czerwone nie gaśnie, a ja toczę się w stronę przejazdu, klnąc, że nie gaśnie sygnał. Jak przejechał pośpieszny w drugą stronę, to się nauczyłem raz a dobrze. Nie było groźnie, bo miałem jeszcze z 50m jadąc powoli, pewnie i tak bym się zatrzymał, ale nagłe uzyskanie odpowiedzi na pytanie "jechać, czy nie jechać" jakoś zapadło w pamięć.