Zawsze istniał tylko jeden prawidłowy sposób pomiaru. Nawet w spalinowych. Mierzy się w złotówkach w miejscu płatności.
Jeżdżąc dieslem używam Fuelio. Zawsze po tankowaniu zapisywałem ile kilometrów, ile litrów, ile złotówek.
Polecam tę aplikację, mają też opcję dla elektryków. Można też tam dopisać inne koszty - parking, myjnie, ubezpieczenie, przeglądy, wszelkie koszty serwisów - wymian filtrów, hamulców itp.
Gdyby dodać jeszcze cenę kupna minus cenę sprzedaży samochodu to DOPIERO wtedy wiemy ile nas samochód kosztował na 100 km.
HA, SZACH MAT, AMATORZY.
A tak na serio to nie chce mi się spisywać ładowań, bo robi się to o wiele częściej niż tankowanie. Zwłaszcza, że teraz codziennie podłączam w domu. Polegam na zliczaniu z Wall Connectora, bo to 99% moich ładowań.
Piszecie, że nikt nie siedzi w aucie, żeby sobie k!$% posiedzieć to przedstawiam Wam moje dwuletnie dziecko, które lubi sobie spać godzinkę albo dwie w samochodzie. I tak prawie codziennie od poniedziałku do piątku, a czasem w weekendy. Jakbyśmy ją przenieśli i zaczęli rozbierać z kurtki to by się obudziła.
W dieslu mógłbym to zrobić, bo mam ogrzewanie postojowe, ale co 10 minut trzeba je włączać od nowa i bałbym się, że jednak spaliny będzie zaciągać do samochodu mimo, że stoi na wolnym powietrzu.
Moim zdaniem Tesla źle pokazuje zużycie. Postojowe powinno być pokazane w kWh również.
Tylko, że przy spalinowych masz to samo. Praktycznie nigdy zużycie z komputera nie równało się temu z dystrybutora.
Do tego istnieje jakieś zużycie katalogowe, a tak naprawdę jest więcej i nikt nawet nie mrygnie. Natomiast rozsiewanie informacji, że Tesla zużywa 15kWh/100 km i to będzie nasz jedyny wydatek to wpuszczanie w maliny takie jak zużycie katalogowe.
Moje zużycie nie jest reprezentatywne ze względu na częste krótkie trasy i spanie w samochodzie.
Gdyby jeździć dalej to byłoby niższe.