I chyba jak otoczenie takie jest to sam tak robisz.
Jak robi to otoczenie? Zdecydowana większość kierowców nie ma najmniejszego problemu z prawidłową jazdą po drodze, wpuszczeniem kogoś z innego pasa, czy bocznej drogi. Czasami aż mnie ta uprzejmość wkurza, bo niektórzy potrafią wyhamować na prostej drodze, żeby wpuścić pojedynczy samochód z bocznej ulicy, w momencie kiedy nie ma do takiej potrzeby. Jazda na suwak działa prawie idealnie - dojeżdżam do końca kończącego się pasa, kierunkowskaz i momentalnie robi się miejsce. Może raz na 10 trafi się jakiś wąsaty janusz z odpalonym trybem "nie wpuszczę". Wystarczy jeździć w miarę czytelnie, żeby nie mieć najmniejszego problemu.
Niestety również większość jest przekonana, że reszta to skończone chamy i na pasach wjazdowych wskakują zaraz po zakończeniu ciągłej linii, albo i nawet na to nie czekają. Jeszcze z 10 lat temu był z tym faktycznie problem i miałem okazję obserwować jak na zwężeniu remontowanej ulicy była przynajmniej jedna stłuczka dziennie, "bo nie wpuszczę cwaniaka", szeryfowanie i blokowanie 2 pasów było też na porządku dziennym. Od czasu przyswojenia jazdy na suwak coś takiego mi się chyba nie zdarzyło. Czasami jeszcze widzę jakieś małe współzawodnictwo na szczególnie głupio rozwiązanych skrzyżowaniach.
Wolę przyjechać 2 minuty później (bo realnie w miejskich korkach nie stracę więcej niż 1 zmiana świateł na 30km trasie dojazdu do pracy, niż być wkurzonym przez pół dnia, bo ktoś na drodze zrobił coś nie tak wg. mojego prywatnego kodeksu drogowego. Szczególnie, że w przypadku ruchu drogowego lepiej już było. W miastach nie da się dobudować pasów, ani co ważniejsze zbudować skrzyżowań o większej przepustowości. Nawet jeżeli gdzieś lokalnie pojawi się jakieś rozwiązanie poprawiające ruch, to miesiąc później pojawi się tam też więcej samochodów. Pozostaje się przyzwyczajać.