Nie mogę rozgryźć forum, myślałem że nikogo to nie interesuje, Jednym z większych wyzwań w czasie wycieczki jest internet. Taka mała rzecz dostępna w naszym kraju w takiej formie że te 35 gb na karcie prawie nigdy nie są zużywane, teraz nawet zadeklarowałem aby na koniec każdego okresu rozliczeniowego, niewykorzystane GB były przekazywane do jakiejś fundacji. Ta ma kupować jakieś tablety dla dzieci które będą miały internet w pakiecie. Brak roamingu działa świetnie ale nie w krajach nie będących w UE. Z tego powodu dość trudno poszukiwać ładowarek w locie w Serbii. Karty kupić nie mogliśmy ze względu na święta a i tak w następnym kraju musiałbym kupować nową. Okazało się że auto ma 1 gb danych i może udostępnić wi-fi, zadziałało w Serbii i można było na bieżąco korygować plan podróży. Niestety nie działała w Macedonii, co oznaczało poszukiwania wi-fi, choćby tylko do rozplanowania przelotu do Tirany. Albania, niestety od ostaniej wizyty dalej pozostała krajem kontrastów. Rozwarstwienie społeczeństwa postępuje. Jeden obrazek to zaraz po wjeździe do Albanii, na przełęczy, skrawek pola może 1 ar zaorany pługiem zaprzężonym w dwie chabety i dwóch zmęczonych gości. Dookoła pustka, żadnych domów, co oni tam będą uprawiać i dla kogo? Jadąc po SH3 starsza kobieta pilnująca pasącej się krowy, za jakiś czas druga wracająca pod górę z krową z pastwiska. Ciężko mi przekazać emocje, ale to naprawdę przykry widok. Na drugim biegunie Tirana, już na wstępie pokazówka, przejazd kolumny samochodów ambasady USA, szeryfowie w mundurach upojeni władzą, to wszystko w potężnym korku bo panowie jadą. Kilometr dalej akcja, dwa samochody policyjne, dopadli jakiegoś młodego w dobrym samochodzie, robią przeszukanie samochodu i oczywiście korek. Jest różnica w stosunku do naszego pierwszego przejazdu przez Tiranę, chyba im nie wyłączają wody i zapewniają prąd, bo nie ma przed sklepami generatorów prądotwórczych. Przez Elbasan nawigacja pociągnęła nas przez centrum a później przez jakieś slamsy. Ilość samochodów w mieście jest przytłaczająca, podobnie jak w Tiranie , parkingi to musi być niezły biznes tutaj. Jedna rzecz się nie zmieniła, masz wodę, to masz biznes, myjnię samochodową. Żona ukuła wtedy powiedzenie że im więcej myjni przy drogach tym biedniejsza okolica, mówiąc myjnia piszę o wężu z wodą. Znalezienie wolnego miejsca na parkowanie przed hotelem to ogromne wyzwanie. Gdy w oczekiwaniu na organizację gniazdka na parkingu kazano nam postawić auto przed głównym wejściem do hotelu to ochroniarz o wyglądzie agenta sekret service, miał pretensje do recepcji że na to pozwoliła. Gdy wracaliśmy przed godziną policyjną do hotelu to wiedzieliśmy dlaczego, przed wejściem tłoczyły się czarne mercedesy a w lobby hotelowym było jakieś spotkanie ludzi w garniturach. Gdy głównym wejściem chciało wejść w dresach trzech, pewnie stałych bywalców tego miejsca, pan ochroniarz dyskretnie poprosił ich aby weszli bocznym wejściem. Myślę że naszym ubiorem zdecydowanie nie wyglądaliśmy na klientów tego miejsca. Kończąc tą dygresję, okazało się że karta samochodu działa w Albanii dzięki temu udało się sprawnie dotrzeć do hotelu. Zakupiłem do iPada country plan Czarnogóra, na jeden dzień i mam nadzieję ze będzie działał . Ciekawostką jest to że nie można było kupić dla Macedonii i Serbii oraz Albanii bo nie ma ich w wykazie Appla. Przy tym stanie baterii powinniśmy dojechać do Dubrownika a tam przy lotnisku są trzy szybkie ładowarki, może się uda dotrzeć na Hvar. W Czarnogórze mamy do dyspozycji tylko 22 KW AC. W Chorwacji skończy się problem z internetem. Wieczorny spacer pozwolił na znalezienie czegoś do zjedzenia, restrykcji covidowych raczej brak. Z ciekawostek są też taksówki na prąd a ładowarka dla taksówkarzy tuż przed hotelem, podobno udostępniają za 10 EUR