Możecie się śmiać z testu łosia, to wynika raczej z tego że nigdy nagłej nietypowej sytuacji na drodze nie mieliście. Ja ostatnio wracając z rodziną z Krakowa miałem taką oto sytuację. Wylotówka, dwa skrajne lewe pasy do skrętu w lewo, dwa środkowe do jazdy na wprost, lekki deszcz. Jadę sobie około 60 km/h pasem do skrętu w lewo, w oddali czerwone światło, pas pusty do samego końca, jakieś 300 do 400 metrów mam do sygnalizatora, po mojej lewej drugi pas do skrętu w lewo, też pusty, po mojej prawej pas do jazdy prosto, sznur aut. Nagle z tego sznura aut jakieś około 50 może 60 metrów przede mną wyskakuje na mój pas mercedes eqc, też elektryk i zamiast jechać, zatrzymuje się, pewnie się zorientował, że to pas do jazdy w lewo. Zaczynam hamować, ygrek zaczyna się ślizgać jak po lodzie, zadziałały czynniki, nawierzchnia, niedawno zaczęło padać, chyba te opony hankok się do uja nadają na mokrą nawierzchnie. Żona po chwili zaczyna krzyczeć bo już jej głowa odnotowała że odległość od Mercedesa i nasza prędkość jaką dalej mamy oznacza, że walimy w niego. W ostatniej chwili dosłownie kilka metrów przed mercedesem, mając jeszcze minimum jakieś 45 km/h odpuszczam nogę z hamulca i wykonuje ostry skręt w lewo na szczęśliwie wolny pas, prostuje auto, mijam Mercedesa. Wszystko trwało dosłownie chwilę. Sam byłem zaszokowany jak ygrek posłusznie idealnie poszedł jak po szynach. Żona się mocno zaszokowała, dzieci z tyłu w słuchawkach nawet nie zauważyły nic. Takie sytuacje zdarzają się raz na parę lat, częstość jak to się fachowo nazywa w ubezpieczeniach wynosi 7 lat czyli analizując dane dostępne, raz na 7 lat, każdy, ma wypadek/kolizję wynikającą chociażby ze splotu niefortunnych czynników. Ja mam prawko i jeżdżę 24 lata i narazie nie miałem nic, ani jako poszkodowany ani jako sprawca, być może to kwestia aut jakimi jeździłem i jeżdżę, ale gdybym miał "tańczące" auto przy wykonaniu manewru ominięcia przeszkody to bym je od razu sprzedał, nawet jakby było nowe.