Mój wniosek składałem jako JDG. Samo auto kupiłem już dawno, pod koniec 2022, ale kwestia wniosku z wielu powodów się przeciągnęła o niemal równy rok.
Opiszę jego historię dla porównania i odniesienia:
- Data złożenia 10.10.23,
- ponad 2 miesiące ciszy (wysłałem w tym okresie 2 maile z zapytaniami jak idzie sprawa, powołując się na regulamin i wskazane w nim terminy, ale pozostały bez odpowiedzi),
- potem 20.12 tuż przed świętami mail, że wniosek wymaga uzupełnienia.
- Uzupełniłem i odesłałem tego samego dnia.
- szybko, bo już 22.12 odpowiedź, że przeszedł pozytywną ocenę formalną
- 10.01.24 informacja, że jest na etapie "uszczegółowienia warunków umowy", musiałem w praktyce dosłać jedno oświadczenie. Ponieważ w mailu pojawiła się wzmianka o cesji ubezpieczenia (sformułowanie ogólne, a nie skierowane osobiście do mnie), to dla pewności wziąłem i wysłałem osobno samo OC/AC z cesją, choć było już wcześniej uwzględnione w dokumentach do samego wniosku
- 15.02 umowa do podpisania, złożyłem e-podpis tego samego dnia. Informacja, że warunkiem wypłaty będzie ustanowienie zabezpieczeń wykonania umowy (pewnie mieli na myśli tę cesję?) i że pracownik Funduszu będzie się ze mną w tym celu kontaktował.
- 23.02 piątek po południu, kasa na koncie, 27k PLN. Nikt już o nic nie pytał, poszło samo.
Jako ciekawostka - dokładnie w tej samej sekundzie przyszły na konto dwa zwroty PIT (również składałem 15.02), wygląda że nasze instytucje państwowe czekały na sygnał z góry, że można zatwierdzić przelewy
A teraz moja spekulacja: być może decyzja, żeby im wysłać polisę dodatkowo, jakby poza samym wnioskiem, na wskazany e-mail coś tam przyspieszyła. Wiele razy na tym wątku pojawiał się temat, że choć Fundusz miał polisę z cesją, to i tak o nią drugi raz pytał, pojawiały też się zarzuty od czytelników o spowalnianie biegu sprawy. A mi przyszło do głowy, że może inny pracownik NFOŚiGW weryfikuje sam wniosek formalnie, a inny sprawdza zabezpieczenie umowy, no i z jakiegoś powodu nie rozmawiają ze sobą, albo jeden nie ma dostępu do systemu, który drugi ma. Nie byłoby to nic dziwnego w naszych instytucjach
w każdym razie u mnie szło to metodą takich "żabich skoków", ale doszło do szczęśliwego końca.