Raz na jakiś czas otwieram ten wątek, widzę że dyskusja zeszła na statystyki, że w Polsce zginęło 160 osób na ekspresówkach i autostradach, czyli ledwo 10% wszystkich ofiar.
1. to bardzo dużo, jako społeczeństwo jesteśmy tak oswojeni z zabijaniem na drogach, jak amerykanie ze strzelaninami (mamy bardzo podobne statystyki ofiar do nich). Ja i nie tylko ja się z tym nie zgadzam
2. tu chodzi o kulturę jazdy, jeśli w Polsce ciężko jest jeździć na inteligentnym tempomacie zgodnie z ograniczeniem prędkości to jest problem. Bo jaśnie państwo chce jechać marszowe 160 na ekspresówkach (albo 180 na autostradach), więc ja muszę hamować ze 120 (140 na autostradzie), żeby zrobić mu miejsce. Oczywiście nie hamuję, ale widać między słowami, że to kilku osobom w tym wątku przeszkadza.
3. nie jest przypadkiem, że od głupich śmieci na ulicy bardzo szybko psują się statystyki zabójstw. Tolerancja na drobne wykroczenia (160 na 120) powoduje znacznie więcej problemów i wypadków na drogach znacznie mniej bezpiecznych (typu 80 kmh w zabudowanym, jadąc 60 na 50 zostałem wyprzedzony przez tira).
Każdym prawie samochodem jechałem z vmax, w tesli nie liczę ile razy byłem na ograniczniku. Zero punktów od 5 lat (a wtedy nie było za prędkość tylko dość spektakularny drift, jak się okazało na oczach bmw z grupy speed...). Zwyczajnie nie ma problemów, gdy robi się to będąc samemu na drodze. Ale zapierdalaczom najbardziej przeszkadzają radary obok przejść dla pieszych/skrzyżowań/w terenie zabudowanym, albo grupa speed, której nie da się spotkać zapierdalając po pustej drodze. Bo jak jesteśmy sami, to nikt nam mandatu nie da (ok, są drony, ale na przejazdach kolejowych).