Ale wy serio z tym ściganiem się ze świateł do świateł? W tych "zawodach", to realnie prawie żaden ICE nie ma szans. Parę razy zdarzyło mi się "wygrać" i to grubo z jakimiś dumnymi posiadaczami cywilnych Audi i BMW nawet nie wiedząc, że się ścigam. Elastyczność przy ~legalnych prędkościach w PL też jest w zupełności wystarczająca, chociaż tutaj już pewnie zdarzą się jakieś mocniejsze spalinowe, ale też nie przesadzajmy, że nasze drogi są zawalone AMG, M i RS powyżej 500, czy 700k PLN.
A przy starcie od 0, wiadomo:
- czas reakcji, zanim te DSG, czy ZF-8 zapnie sprzęgło....
- płynność działania ASR - ograniczenie prądu idącego do silnika to jednak nie jest chamskie odcięcie zapłonu, czy zaciśnięcie hamulców
- dostępność osiągów - te 4.4s do 100 jest dostępne prawie zawsze (pomijam zimną/rozładowaną baterię), a w spalinowych launch control itd.
- czynnik psychologiczny - mocne ICE startujące na pełnej mocy powoduje uruchomienie suszarek w promieniu kilometra.
Jak na razie większość "wyścigów" wyglądała u mnie tak:
Ruszam normalnie, słyszę zerwaną przyczepność na pasie obok. Rozpędzam się do ~legalnej i widzę w lusterku goniące mnie "mocne ICE". Jak już zostanę dogoniony, to uśmiech z twarzy "wygranego" znika jak wskakuję na bus pas.
Koszty jazdy:
Aktualnie 23gr za km. Bez żadnych "już zamortyzowanych PV po dziadku". Zwykła G11 (licząc aktualne ceny i zużycie ~16-17gr brutto za km) + AC/DC jak potrzebuję doładować gdzieś w trasie/u celu. Utrata wartości - nie wiem, mnie w tej chwili nie dotyczy. Ile będzie w momencie kiedy postanowię zrealizować stratę przez sprzedaż/złomowanie nie mam pojęcia, ale na moje, to nie mogę stracić więcej niż zapłaciłem. Jeżeli w tej chwil, po 7 miesiącach używania tracę 30%, to w kolejnych latach będę tracił mniej. Gdybym kupował samochód na 3 lata, ryzyko byłoby duże, ale że kupiłem raczej długodystansowo, to właściwie wiem, że mnie stać na jazdę. Do tego dojdą jakieś tam koszty napraw/przeglądów, ale tutaj nie spodziewam się niespodzianek. W każdym razie nie takich jak w przypadku samochodu spalinowego. Doszło do tego jeszcze kilka tysięcy na EVSE, ale przy założeniu, że przejadę tym samochodem 100-300 tysięcy, a kolejny też będzie EV można je spokojnie pominąć.
Czas na ładowanie.
Jak na razie sporo czasu zaoszczędziłem:
- nie jeżdżę na stacje benzynowe
- właściwie nie ładuję się specjalnie w trasie, po prostu zatrzymuję się tam gdzie jest jakaś ładowarka
- nie szukam miejsca do parkowania, bo jak na razie mogę zwyczajnie zatrzymać się pod jakimś AC, podpiąć i robić swoje. Myślę, że jeszcze kilka lat takiej wygody przede mną,
- korzystanie z buspasów to już idzie w zaoszczędzone godziny
- darmowe parkingi - pomijając darmowość, to sam fakt, że jak na razie nie trzeba iść do parkomatu, próbować coś wyklikać na nieczytelnym ekranie to spora wygoda i tez oszczędność tych 2-3 minut za każdym razem
+ tracę trochę czasu na zapoznanie się z trasą, sprawdzenie jakie ładowarki są po drodze
Ogólnie, mnożąc ostrożnie szacowane oszczędności przez swoje stawki godzinowe, to zarobiłem w ten sposób więcej niż wydałem na jazdę.