W związku z tym, że posiadamy oba samochody (Teslę i Mii Electric czyli bliźniaka e-Up) zwrócę tylko uwagę na kompletną różnicę w tych samochodach, a co za tym idzie filozofię liczenia zużycia energii, o którą tu jest nieomal kłótnia
e-Up / Mii / Citigo IV są bardzo prostymi elektrykami bez podgrzewania baterii HV, bez infotainmentu i prawie z zerową liczbą funkcji zdalnych (jedyną jest zdalne chłodzenie / grzanie wnętrza). Tak więc niewiele jest czynników, które na postoju mogłyby zużywać energię. Stąd szacowanie zużycia w takim e-Up jest bardzo proste i wszystko jest brane pod uwagę do średniego zużycia. Bo to 'wszystko' to tak naprawdę prawie wyłącznie jazda (no chyba że ktoś codziennie zdalnie grzeje czy chłodzi wnętrze w co wątpię).
W Tesli na postoju może się 'dziać' o wiele więcej: sentry, filmy / gry, grzanie / chłodzenie wnętrza, wymiana danych z serwerami Tesli, sprawdzanie / pobieranie OTA, dog / camp mode itd. Mnie osobiście (zasadniczo) nie interesuje ile samochód na to zjadł na postoju. Interesuje mnie, że np. naładowałem do 80% i podgrzałem wnętrze i mam do jazdy tych procent np. 79% i potem samochód mi pokaże ile mogę przejechać na tych 79% biorąc pod uwagę wiele czynników. Myślę, że to jest fair i nie ma co tu Tesli 'przeklinać' i obwiniać za jakieś 'oszustwo' (zwłaszcza, że w apce pokazuje całkowitą ilość energii, które podzielone przez przebieg da 'całkowite' zużycie). Tak więc wszystkie dane są, kwestia tylko jak i gdzie są prezentowane.