Handel certyfikowaną energią daje ekonomiczny bodziec do zwiększenia inwestowania w OZE
Z kolei kupujący certyfikowaną energię może się przechwalać (słusznie), jaki jest zielony 🤑
Myślałem, że bodźcem są certyfikaty emisji CO2.
Taki zielony certyfikat od klienta to żaden bodziec, bo wątpię, żeby sprzedawało się tych certyfikatów na tyle dużo, żeby trzeba było dostawiać paneli, bo brakuje zielonej energii.
Czy firmy kupują takie certyfikaty? Nie wiem, ale wątpię, a to one na pewno zużywają więcej prądu niż indywidualni konsumenci.
Jedyną funkcję jaką to spełnia to marketingowa, to się zgodzę.