Przy tym nie mogę wykluczyć, że jesteś jednostką nienormatywną, która ma 2 litrowy pęcherz, mózg jak po kokainie na zawołanie, a snu potrzebuje 3 godziny. Bo jeśli po 3 godzinach ruszasz na narty, to chyba tak musi być.
Nie każdy może sobie pozwolić na trwonienie czasu na dojazdy, niektórzy jeżdża na wekendy w alpy z centralnej PL. Wszystko kwestia wyboru czy siedzę w weekend z pilotem w domu, zużywam zawiasy drzwi od lodówki, chulam po knajpach, grubo w weekend zimowy walę ze znajomymi gorzałe. Ile mozna jeździć na baseny, galerie w niedzielę pozamykali więc znów niedzielne spotkania przy stole i biesiada.
Albo w piątek po robocie 21-23 w autko i o 8h jakieś Szchladmig/Solden czy inne Nassfeld, przez chwilę jesteś zmęczony, ale do pierwszego zjazdu i zapominasz, wieczorem na kwaterze wszyscy wymęczeni, więc ładnie po kolacji do łózek, tylko piweczko i rano w niedzielę wszyscy pod bramkami czekają jak się otworzą. Poniedziałek tak samo, o 16 zbiórka przy aucie i 1-4 w nocy w domu, rano lekkie spóźnienie do roboty
Kwestia wyboru, co kto woli. NIe można mieć wszystkiego, przynajmniej u mnie