A ja go rozumiem, miało być pięknie, prąd za darmo ze słońca, kolacja na zadupiu na tle zachodzącego słońca, wszystko tak jak malowały nam media co do elektryków. A tak naprawdę jazda w trasę w nieznane BEV to masa zmartwień, koniecznych poświęceń i kombinacji, po 2 wyjazdach zdałem sobie sprawę że 99% kręci się wokół samochodu a nie przygody, zwiedzania etc.Hmmm...
Nie wiem...
Rozumiem przepłacenie za samochód, bo jest zafefajny, duży, sportowy, wygodny, itp. itd.
Ale wydać z pół bańki na furę z ekwipunkiem i rozkminiać jak zaoszczędzić kilka euro na 100 km kosztem wygody i komfortu to zaczyna przerastać nawet mnie, a bywam "oszczędny" prawie jak Poznaniak.
Ale jak pisze @Zbigniew Gotkiewicz - jedno jest pewne - mózgownica pracuje jak na 10 takich wyjazdach ICE