Tym bardziej, że siedziało tam 5 wielkich chłopów. I mieli wyłączone wspomagacze. Deszcz zmył nagumowanie toru, więc dlatego było bardziej ślisko.
To inaczej wygląda z tym nagumowaniem toru. Asfalt na torze jest dużo bardziej szorstki niż na ulicach, właśnie po to, żeby był bardziej przyczepny. Skutkuje to bardzo mocnym zużyciem opon, szczególnie właśnie w miejscach hamowań (a te na torze są bardzo mocne) i ostrych zakrętach które staramy się pokonać z jak największą prędkością. Wtedy ten szorstki asfalt wgryza sie w gumę i dosłownie wyrywa z niej drobne kawałeczki, które to z kolei skutecznie zaklejają tą porowatość asfaltu. I nawierzchnia staje się w tych miejscach gładka jak tafla szkła. Kiedy jest ciepło i słonecznie, asfalt nagrzewa się bardzo mocno, wtarta w niego guma również i przyczepność rośnie i kiedy trafia na takie miejsce mocno rozgrzana opona przyczepność jest doskonała, tym lepsza im mniej nacięć bieżnika. Dlatego auta wyścigowe jeżdżą zazwyczaj na slickach, czyli kompletnie gładkich oponach, wtedy powierzchnia przylegania opony do asfaltu jest największa i przyczepność rośnie. Natomiast w deszczu, woda normalnie wnika w tą chropowatość asfaltu i jakoś to wszystko funkcjonuje, ale nie w tych nagumowanych miejscach. Tam woda pozostaje na powierzchni, asfalt jest gładki, opona nie ma się jak wgryźć żeby zbudować przyczepność. Im jest chłodniej i im twardsza opona, tym gorzej, lecimy jak na łyżwach. Więc tak naprawdę, to Tesla wypadła całkiem nieźle w tych warunkach, bo wolna ta jazda nie była. Myślę, że gdyby kierowca nie miał z tył głowy, że to nie jego auto i odpowiada też za bezpieczeństwo pasażerów, to pojechałby sporo szybciej i korzystał bardziej z poślizgów, zeby sobie auto lepiej ustawiać do wyjścia z zakrętu. Miałem okazję pojeździć T3P i urzekło mnie prowadzenie tego auta, w sensie wyważenia i tego jak kapitalnie daje się kontrolować. W mojej ocenie, to jest na rynku niewiele aut, które prowadzą się równie dobrze, a w tej klasie cenowej, to chyba naprawdę nie ma nic lepszego.